Dom Masona i Kamili Devouey

Granmor

A on spojrzał na Masona.-A to czekaj...Mason Twój brat jest gejem? - od zawsze wiadomo że Patrick do najbystrzejszych nie należał.

Future Lover

-Oczywiście, że nie!-Wykrzyknęła.
-On jest wszystkofilem.

Granmor

A on parsknął znowu śmiechem.-Sorry Mason, nie chciałem.

Future Lover

-Okej olejmy go. Jak ci się wiedzie kochanie?-Zapytała i nie miała popielniczki pod ręką to se strzepała popiół z papierosa na dywan.

Granmor

-Szastam kasą na lewo i prawo później była musi mnie wyciągac z problemów. - powiedział zniesmaczony.

Future Lover

-Żyć nie umierać.-Uśmiechnęła się szeroko.
-Ja jestem tak zadłużona, że musiała spieprzać do Davenport.

Granmor

-Może Ci pomóc? -zapytał poważniej. -Davenport...to przecież niedaleko.

Future Lover

-Gdybyś był Masonem to chętnie oskubałabym cię z kasy. Ale nie jesteś. I dziękuj za to Bogu.-I go szturchnęła lekko.
-Tak, niedaleko. Dlatego przyjechałam.

Granmor

-To dobrze, brakowało nam Ciebie. - powiedział z uśmiechem.-No to może wpadniesz dzisiaj, tak jak Mason, na małą kolację?

Future Lover

Aż jej się oczy zaświeciły.
-Poważnie? Tak mi miło Pattttt.-Dała mu buzi w policzek.
-Jestem pewna, że będziemy się dobrze bawić.-Znów spojrzała się na masona xD

Granmor

-Jasne,będzie oczywiście Julie, ale nie wiem czy sama czy z M,problemy mają, no i moja Lena oczywiście. - powiedzial z usmiechem.

Future Lover

-Oł rajt.. Masz córke.. Czytałam... Czytałam... nie pamiętam gdzie.-I wypalała już papierosa.
-Tylko pamiętaj, żeby nie umawiać jej z bratem Masona bo jeszcze przez przypadek się powiesi. Jestem po prostu zapobiegliwa.

Granmor

A on pokazał jej język.-To już było dawno....z rok temu. - tak myśle.

Future Lover

-Masz racje. Teraz powinniśmy szukać psów z podciętymi żyłami.-Rzuciła wypalonego papierosa na dywan i go zgniotła butem xD

Arno

Dobra...Veronica i Patrick przez chwilę rozmawiali w salonie, podczas gdy on przygotowywał śniadanie po raz drugi. Kamila była u nich w sypialni i smacznie sobie spała. Zobaczył tego peta i spojrzał morderczym wzrokiem niczym Bree na Veronicę. Uśmiechnął się nerwowo - zupełnie tak jak Bree.
- Radziłbym to sprzatnąć... - urwał -Przepraszam na chwilę. - powiedział dalej z tym przyklejonym uśmiechem, po czym zaniósł żonie śniadanie, powiedział jej, że mają gości, po czym wrócił na dół.
- Napijecie się kawy? - zapytał.

Granmor

-Więc, przyjdziesz Mason? Tylko musisz mi powiedzie czy bierzesz Kamilę bo zaraz jadę na zakupy. - usmiechnal sie.

Future Lover

-Właściwie to.. Tak.-Uśmiechnęła się do niego szeroko ale długo tak nie wytrzymała. Zauważyła jakiś koszmarny wazon. Podeszła do niego. Popchnęła go i wazon się rozdupcył.
-Nie ma za co.

Arno

Wskazał na drzwi, nie wytrzymał...
- Out! - nie dość, że przeżywał kryzys z Kamilą, to jeszcze ona go denerwowała miał już dosyć, był taki wkurzony...xD
Zwrócił się do Patricka z szerokim uśmiechem.
- Jasne, że będę...A Kamila nie wiem...jeśli się lepiej poczuje to zapewne przyjdzie razem ze mną. - mrugnął do niego.

Granmor

-Mhm.. okey. - uśmiechnał się.-No to będzie jak za dawnych czasów.

Future Lover

Roześmiała się.
-Żartujesz sobie słonko? Nie wyjde stąd zanim nie zrobie ci rozpierdolu.-I pomknęła na góre.

Arno

-Mógłbyś jej coś powiedzieć? - chrząknął i spojrzał na Patricka wymownie...w końcu on jej do siebie nie wpuścił....

Granmor

A Patrick też drzwi nie otworzył.-Jest dorosła.

Future Lover

I wściekła. Właśnie przeładowywała rewolwer i otwierała wszystkie drzwi. Chciała znaleźć tego maderfakera.

Arno

- Możesz na nią jakoś wpłynąć? - urwał - W końcu to twoja przyjaciółka... - złapał się za głowę...ugh. xD

Granmor

Nie zaczynamy zdania od "I".