Dom Masona i Kamili Devouey

Future Lover

-Oczywiście, że możemy. Z resztą. Kto potrzebuje zaproszenia do domu Masona.-Weszła do środka pewnym krokiem. A jeszcze Masonowi napluła do buta po drodze haha xD
/Gyyyy :* :*

Kamila

Nasze wypowiedzi z Arnem trochę się różnią, ale to nic.

Future Lover

/ja moge zmienić jak coś jak chcecie xD

Kamila

/ja nic nie chcę, ciekawi mnie, co dalej xD
Spojrzała na Ver plującą do męskiego buta i uśmiechnęła się. - Co teraz robimy ? Tak rozgościć się to chyba nie wypada. - zaczęła swoje fermezony (słowo, które wszczepił mi kolega) stawiać.

Future Lover

-Czemu nie?-O. Położyła swoją torebke na stole. Była bezczelna do granic ale cóż. Dom wroga xD
-Czegoś się napijecie?-No cóż. Jak pierwsza zejdzie Kamila będzie jej głupio.

candace

Szturchnęła Bell łokciem. - To Ty nic nie wiesz! Przecież to dom Masona, tego co pisza o nim w gazetach. A to jest Veronica Tons, jego 'najlepsza przyjaciółka'. - oj, Jennifer lubiła ploteczki. A to powiedziała Belli na ucho, żeby nie było. xd

Arno

Nie chciał wypuścić żony na dół...

A bliźniacy przybiegli do gości...nie lubili Veronici...spojrzeli na siebie z uśmiechami.

Kamila

Teraz to ona wszystko rozumie. - Ja soku bym się najchętniej napiła. - powiedziała i siadła na jednym z foteli.

A wtem przyszedł Matt. - Ciocia ! - wydarł się i rzucił się w ramiona jednej z nich. Niestety nie wiem której, więc jak chcesz, to może w Ver, a jak nie to rzucił się na Bellę, bo Jacka i Jennifer jeszcze nie znał.

Kamila usłyszała głos synka. - Mason, słyszysz ? Mamy gości. Wyjdź, albo wypuść mnie. - mówiła, ale on stawiał opór. Bidulka.

Future Lover

Takoż mi obojętne jednak jeżeli rzucił się na Ver to go wyściskała, bo ona go loffciała i kupowała mu drogie prezenty xD
-Hej słonko. Ciocia pójdzie do kuchni i przyniesie gościom coś do picia dobrze?-Zapytała z uśmiechem i nie czekała na odpowiedź, bo już była w kuchni i nalewała soku i coś dla Jennifer. Miała wrzasnąć 'Mason ty pierdolony samolubie złaź tu na dół, bo goście czekają' ale nie, nie. Nie przy dzieciach. Poza tym trzeba zachować klase xD

candace

Dla Jennifer to cokolwiek, wodę, albo soku. No i tez sobie gdzies usiadła. I sie wszystkiemu przyglądała.

Kamila

- Dobrze ciociu. A przyniosłaś mi coś dzisiaj ? - on był jedyny, który lubił wszystkie ciocie. - Ja przepraszam za rodziców, ale oni robią bara-bara na górze i nie wolno im przeszkadzać. - od razu było wiadomo, że grał on w simsy xD. Spojrzał na braci i zląkł się, znów go zleją i naskarżą !

- Mason, ale musimy przecież ugościć gości... - mówiła, ale napalonego to nie przekonasz za nic w świecie. Chyba, że kopniakiem w krocze, ale ona nie maltretuje swego męża, bo go kocha.

Za to jej kopara opadła słysząc zdanie wypowiedziane przez chłopca. - Matt, a skąd ty znasz takie słówka ? I dlaczego uważasz, że rodzice robią... bara-bara ? - tak się wstydziła przy tym pytaniu, aż czerwona się zrobiła.

Arno

Odpuścił.
- But tonight...it's only for US. - powiedział i wypuścił żonę, po czym zaczął się myć.

Zaś bliźniacy zaczęli do Ver strzelać z pistoletów na wodę,o.

Kamila

Wyszła, założyła szlafrok i z mokrymi włosami zeszła na dół. - O cześć, przepraszam bardzo, ale coś mnie zatrzymało. - powiedziała tak jakby drapiąc się po głowie. - O przepraszam, państwa nie znam, Kamila Devouey. - przedstawiła się Jennifer i Jackowi. - Chcecie coś do picia ? - spytała, bo nie wiedziała o rozgrywającej się III wojnie światowej w kuchni.

Future Lover

Takoż panna Tons cała mokra stała jak wryta z dwiema szklankami soku. Nigdy nie lubiła dzieci. Nigdy. Właściwie to dzisiaj Mason będzie miał przesrane, bo wkurwiła się nie na żarty. xD

Arno

Po chwili jeden z bliźniaków pobiegł po aparat i wrócił zaraz do miejsca zamieszania.
- Smile! - powiedział z szyderczym uśmiechem i zrobił jej fotkę...mokra Veronica Tons...

Future Lover

No tak. Niespotykany widok. Dostała fleszem po oczach, źle stanęła, złamała obcas, wywróciła się, rozbiła szklanki, pokaleczyła dłonie i sobie coś skręciła.

Arno

Więc bliźniak to wykorzystał i zrobił kolejne fotki...tym razem jeszcze lepsze...

A Mason był zaniepokojony odgłosami dobiegającymi z dołu domu. Ubrał szlafrok i także zbiegł na dół i ujrzał wiadomo co...

Future Lover

Tak. To wyglądało żałośnie. Próbowała wstać jednak kawałki szkła wbijały jej się w dłonie. Jako, że przeszła wiele to nie wydała z siebie ani jednego dźwięku.

Arno

Dla zachowania pozorów opieprzył dzieci oczywiście bez użycia niecenzuralnych słów i przy okazji zabrał im aparat, który przyda mu się niebawem...
- I'm sorry Veronica for them! Oh they're so unruly. I promise they're gonna be grounded...they're not gonna get away with it. - podszedł do niej i podał jej rękę bez cienia uśmiechu...nawet złośliwego...potrafi być dla niej taki mimo wszystko...? Wątpię.

Future Lover

Ale ona o dziwo wstała o własnych siłach. Spojrzała na niego.
-Chciałam zaprosić Kamile na kawe i.. Well. Fuck it.-Powiedziała tylko. Właściwie to wydukała. Zaczęła iść w kierunku drzwi wyjściowych. Była upokorzona w oczach jego, Kamili, Belli i Jennifer. Czuła się conajmniej jakby została spoliczkowana przez Masona.

Naomi/Missy

/ale ekszyn !
On popatrzył na to wszystko i uznał, że to jakaś patalogiczna rodzina, lub dom wariatów. - Jack Newcome, mąż Belli. A do picia poproszę kawy. - przedstawił się, złożył zamówienie i przyglądał się tym dzieciom, Masonowi, Kamili i Veronice.

Kamila

Szybko podbiegła go Veronici. - Oj przepraszam za dzieciaki, zostań. Trzeba to opatrzyć. - chciała ją zaprowadzić na fotel, ale nie wiem, czy Ver się dała. Wtedy Kamila uznała, że będzie lańsko, jak się patrzy.

Future Lover

Nie dała się, biedna. Bąknęła coś tam, że zadzwoni i wyszła powoli.
[Wychodzi]

Kamila

Zasmuciło ją to. - Mason, zaparz 5 kaw i nalej dzieciom soku. - powiedziała i zaczęła zbierać to szkło. - Przepraszam, że tak wyszło. - powiedziała do gości i zganiła dzieciaki groźnym wzrokiem.
/kto zacznie, po co tu przyszli ?

candace

/może Bella, bo to jej znajoma?

Jennifer założyła nogę na nogę i w sercu współczuła Kamili takich dzieci. xd Aha i przedstawila się wcześniej, a teraz czekała aż Bell zacznie rozmowę.