Dom Masona i Kamili Devouey

Arno

Nicolas był na tyle silny, że tylko się rozpłakał patrząc na umierającą Elizabeth. Lecz w tej samej chwili do pokoju wbiegła pielęgniarka.

Pielęgniarka udzieliła jej niezbędnej pomocy, ponieważ miała apteczkę przy sobie; jak na razie jej stan był stabilny, nie dopuściła do zakażenia i starała się ją uratować.
Zadzwoniła po Blore'a informując o próbie samobójstwa.
Ta dziewczyna od początku jej nie pasowała, wiedziała żeby jej nie wpuszczać.

Arno

[nar] Przyjechał Blore z ratownikami; zabrali Elizabeth i odjechali karetką na sygnale do szpitala. [/nar]

A pielęgniarka siedziała z Niciem i go pocieszała.

Future Lover

[Wchodzi:Effy]
Podeszła do drzwi domu i zapukała.

Arno

Ja otworzę, bo to na pewno do mnie... - powiedział do pielęgniarki.

- Dobrze - odpowiedziała.

Nicolas podszedł do drzwi i otworzył je prawą ręką; w drzwiach ujrzał młodą dziewczynę.
- Cześć. - powiedział i spojrzał na nią miłym wzrokiem.

Future Lover

Obdarzyła go zimnym spojrzeniem. Nie lubiła takich.
-Cześć. Effy jestem.-Powiedziała i wyciągnęła rękę do Nicolasa.

Arno

Uśmiechnął się szeroko; zapomniał całkowicie o Elizabeth; w końcu i tak przed śmiercią go zostawiła.
- Nicolas. Może wejdziesz? - spytał wyciągając zdrową rękę w stronę salonu,

Future Lover

Weszła bez słowa. Nie spojrzała nawet na Nicolasa tylko stała w przedpokoju.

Arno

Zamknął za nią drzwi i spytał :
- Napijesz się czegoś?

Future Lover

-Nie. Przyszłam cie zaprosić. Na impreze. Dzisiaj wieczorem.

Arno

Nicolas zamyślił się na chwilę. Nie zamierzał celebrować swojej żałoby na każdym kroku; więc postanowił pójść na tą imprezę i zapomnieć o śmierci siostry.

- Świetnie. O której i gdzie? - spytał uśmiechając się serdecznie.

Future Lover

-Dzisiaj o ósmej. Przedmieścia, dom 66. Będzie nastolatków.

Arno

- I o to chodzi. - uśmiechnął się cwanie i puścił jej oczko.

Future Lover

-Pewnie... Weź znajomych...

Arno

- Problem w tym , że ich nie mam. - zdziwił się mówiąc to innym tonem, takim "

" - no ale chyba dzięki twojej imprezie ich będę miał. - uśmiechnął się. - Niedawno się wprowadziliśmy, to dlatego.

Future Lover

-Kapuje. Impreza będzie do rana. Będziesz mógł zostać?

Arno

- Mam nadzieję, że tak... - zawahał się, po czym po chwili dodał - niedawno przeszedłem operacje... - wskazał na dłoń, po czym dokończył - amputacji... lepiej wiedzieć od razu, prawda? - uśmiechnął się już bardzo sztucznie i krzywo, to nie było dla niego miłe.

Future Lover

Effy spojrzała na dłoń i spytała:
-Po co mi to mówisz?

Arno

- Wiesz jacy są rodzice w dzisiejszych czasach... no i z tym zostaniem do rana w takim wypadku może być mały problem, ale spróbuję matkę nakłonić. - powiedział uśmiechając się już teraz szczerze i szeroko.

Future Lover

-Nie mów jej gdzie idziesz i po prostu wróć rano..-Powiedziała jakby to było oczywiste.

Arno

- Zobaczy się. - uśmiechnął się o tak : Kwadratowy

- o syna inwalidę będzie się bardziej martwić niż o pełnosprawnego; najwyżej wyjdę i potem jej powiem, że jestem na imprezie...drogą telefoniczną. - dodał, po czym lekko się roześmiał. cały czas stali we dwoje pod drzwiami; a pielęgniarka ich obserwowała, postanowiła się nie udzielać.

Future Lover

Effy patrzyła na Nicolasa jak na idiote. Nic nie mówiła tylko wpatrzyła mu się w oczy.

Arno

- Czemu się tak na mnie patrzysz? - spytał czując się nieswojo - jak na idiote.... - dodał i tak jak ona spojrzał jej w oczy, jakby czegoś w nich szukał. [ x DD ]

Future Lover

-Bo wydaje mi się, że nim jesteś.-Powiedziała i dalej się w niego wpatrywała.

Arno

- Tylko Ci się wydaje. - powiedział uśmiechając się jak Jack White w avie. ; d

Future Lover

-Można tu palić?-Postanowiła nie komentować odpowiedzi Nicolasa.