Dom Davida - NA SPRZEDAŻ

Sahem

Robiło się późno i chyba powinna już iść do Idy, jeżeli chce, aby ta była świadoma, że ma niepotrzebnego gościa...
Upiła kolejny łyk.

Arno

Zajęła mu większość dnia...
- Robi się późno.

Sahem

To uprzejme nie było, ale zrozumiała.
- Na mnie już czas - uśmiechnęła się wstając - Dziękuję za miłą rozmowę i do zobaczenia - pożegnała się i wyszła.
Dziwny typ, będzie musiała go rozgryźć, albo i nie.

[wychodzi: Shannon]

Arno

Gdy tylko wyszła opadł na fotel i głośno odetchnął; po czym przystąpił do przygotowywania obiadu; ale po chwili stwierdził, że nie ma na to czasu i zje w fast - foodzie.
Przebrał się i wyszedł przed dom;zamknął go; po czym wsiadł do samochodu i odjechał.

[wyjeżdża David.]

Granmor

Ann chowa lornetkę i zeskakuje z drzewa, idzie do kuchennych drzwi i się włamuje.

Granmor

Ann naciska na słuchawkę.-Paul, jestem w środku, czego mam szukać? Okey, rozumiem. - odparła poprawiając pistolet. Rozgląda się po kuchni i przechodzi do salonu, otwiera biurko i przeszukuje je.

Arno

[wraca David.]

W drodze przypomniało mu się, że zapomniał " posprzątać "; podjechał pod dom i po cichu zaparkował; zobaczył w domu jakiś cień. Ostrożnie wysiadł z samochodu i po cichu zamknął drzwi; poszedł do drzwi frontowych i wyjął swoją spluwę; wszedł po cichu do domu i ujrzał brunetkę przeszukująca biurko w salonie; podszedł do niej stanął za nią i przyłożył jej broń do tyłu czaszki; po chwili wycedził :
- Odłóż to. - coś mu tu nie pasowało; ona węszyła w jego domu...

Granmor

Ann zacisnęła zęby i powoli odlożyła co trzeba.

Arno

- A teraz oddaj broń - syknął; ton który przybrał jego głos był już zupełnie inny od tego którym rozmawiał z Shannon.

Granmor

Ann uśmiechnęła się i szepnęła.-Chciałbyś. - uderzyła go w brzuch i odbiegła na kilka metrów wyciągając pistolet. Mierząc do niego, uśmiechała sie tajemniczo.

Arno

Niestety musiał posunąć się do tak drastycznego rozwiązania; celując cały czas w nią spluwą wyjął z kieszeni paralizator i podbiegł do niej; po czym dotknął ją nim w klatkę piersiową - i potraktowało ją prądem. Cały czas w nią celował; nic nie mówił.

Granmor

Ann upadła na ziemię, uśmiechnęła się krzywo, tego nie było w planie, miała po prostu zrzucic żyrandol i uciec, nie udało się. Ale Agencja ostrzegała...

Arno

Jako iż było ciemno wyjął latarkę i ją włączył; poświecił Ann w oczy i znalazł jej telefon; nacisnął czerwoną słuchawkę słysząc w słuchawce - Ann! Co jest?! ; po czym uśmiechnął się złośliwie; po chwili wyjął taśmę klejącą ( szarą ); zaniósł ją do piwnicy; zakleił jej nogi; ręce i twarz; zostawił jej tylko nos - aby mogła choć trochę oddychać; wsadził ją do szafy i posadził na półce; po czym zamknął szafę na klucz i roześmiał się.

Granmor

-Spokojnie Ann, jesteś w szafie u rosyjskiego Bossa. - pomyślała kobieta i powoli i cichutko zdjęła pierścionek z palca, nacisnęła na malutki - niewidoczny guzik i wyszedł z niego malutki nożyk którym zaczęła ciąć taśme.

Pół godziny później....

Rece Ann byly wolne, zdjęła taśmę z ust, ale z nogami nie było tak łatwo, Powoli odcinała taśmy na nogach..

Kolejne pół godziny później, była już gotowa na to gdy otworzy szafę.

Arno

Ale Ann miała pecha; nie dość, że David miał jej telefon; to siedział sobie spokojnie na krzesełku w piwnicy; obok szafy; obracając bronią w ręku; paralizator miał schowany; czuwał w razie niepowodzenia.

Granmor

Jednak Ann nic nie robiła, tylko czekała na otwarcie drzwi, aby kopnąc go w twarz.

Arno

David usłyszał hałasy dochodzące z szafy; spodziewał się, że nie będzie łatwo i , że już się uwolniła; więc strzelił raz w szafę ze swojej broni.

Granmor

Drasnął Ann w ramię, wiedziała że plan się nie powiódł, wiec kopała jak najmocniej mogła z tej niezbyt komfortowej pozycji, po kilku minutach wypadła do pokoju i wykopała mu pistolet z dłoni.
-Poddaj się, wiedzą gdzie zniknęlam.

Arno

- Znikniesz gdzie indziej. - syknął i wykonał ten sam numer z paralizatorem.

Granmor

Jednak tym razem jakoś go unikneła, kopnęła go w dłoń. - Myślałam ze będziesz bardziej błyskotliwy. - rzuciła tonem, jakby to była dla niej zabawa.

Arno

- A ja myślałem, że jesteś bardziej inteligentna. - powiedział i założył maskę na twarz; po czym potraktował ją tlenkiem węgla w areozolu.
Stężenie : 0,16%

Granmor

[Bosz....]
Ann zaczęła się krztusić, pchnęła go, wzieła te jego krzesło i go nim uderzyła. Procedury były jasne, miała się poświęcać dla Agencji, jednak Ann była na to za ostra xD. Wzięła jakąś szmatkę i próbując ochronić drogi oddechowe poszła powoli [bo na szybciej nie miała sił] do drzwi, przy których zemdlała.

Arno

[ x D D D bedzie akcja... ]

Po chwili wstał chwiejnie i w miarę postarał się wywietrzyć; aby mu nie umarła tutaj; wolał się nią pobawić; cały czas miał maskę na twarzy.

Pół godziny później

Nawet zrobił jej usta-usta; żeby dostarczyć jej tlenu; w końcu się ocknęła; ale była już przykuta jednymi kajdankami do metalowego regału; a drugimi do jakiejś nogi od biurka; które stało w piwnicy.

Granmor

Ann obudziła się będąc przykuta. Usmiechnęła się pod nosem.-Rosjanie, tylko Wam perwersja w głowie.

Arno

- Mhm... - mruknął - Kto Cię przysłał?! - spytał celując w nią bronią.