Dom Gordonów - NA SPRZEDAŻ

Tom S.

Idę poszukać. Michael poszedł do sypialni - zawartość tej, jak i innych szafek była na podłodze więc zaczął przekopywać się przez to wszystko w poszukiwaniu książki telefonicznej.

Seniorita-Qabi

Podeszła do niego i zaczęła mu pomagać-Nie spodziewałam sie tutaj tornada.

Tom S.

Wczoraj rano w telewizji było jakieś ostrzeżenie, ale nie sądziłem, że faktycznie do nas dotrze. W tej części kraju tornada są raczej nie spotykane... ale w tych czasach wszystko jest możliwe.

Mam! krzyknął Michael podnosząc książkę. Ok, zadzwonię do jakiejś firmy - mam nadzieje, że nasz dom szybko powróci do normalności.

Seniorita-Qabi

-Też mam taką nadzieję, że wszystko wróci do poprzedniego stanu-podeszła do niej, i wtuliła sie w jego ramię.

Tom S.

Michael przeglądał książkę. Chyba coś znalazłem - dzwonię, nie ma na co czekać. Po kilku nieudanych połączeniach ktoś wreszcie odebrał telefon.
Dzień dobry, zajmujecie się naprawami dachów? - Jak to? - Dwa tygodnie? - To co ja mam zrobić? - Nie, dziękuję!!! Michael rozłączył się.

Powiedzieli mi, że jeśli się wyrobią ze wszystkimi zleceniami to będą mogli zająć się tym najwcześniej za dwa tygodnie!

Seniorita-Qabi

-Musimy poczekać, nic innego nie zobimy-westchnęła.

Tom S.

No tak, masz racje - odpowiedział Michael nieco spokojniej. W sąsiedztwie też prawie nikt nie naprawia zniszczeń - pewnie wszystkie firmy mają masę zleceń po tym całym tornadzie. Mam nadzieje, że przez dwa tygodnie nie spotkają nas już atrakcje podobne do tego tornada, żeby ten dach jeszcze wytrzymał...

Seniorita-Qabi

-Będzie dobrze, zobaczysz-podeszła do niego i objęła go w pasie. Do końca nie wierzyła teraz w to że będzie ok, ale nie chciała go dołować, za bardzo go kochała, więc nie chciała by się tym zadręczał.

Tom S.

Cieszę się, że tak myślisz - odpowiedział Michael. No więc teraz musimy skończyć sprzątanie tego bałaganu i nasz dom będzie 'prawie' normalny...

Seniorita-Qabi

-Dobrze, to od czego zaczynamy?-zapytała patrząc na niego.

Tom S.

Hmm może od salonu - zaproponował Michael. Tam chyba jest największy bałagan...

Tom S.

...:::WTOREK:::...

Michael obudził się trochę później niż zwykle. Był trochę zaskoczony, ponieważ żona, która przygotowywała mu zwykle śniadanie zanim się obudził dzisiaj jeszcze spała. Powoli wstał z łóżka i poszedł wziąć prysznic...

Seniorita-Qabi

Obudziła sie chwilę po nim. Wstała z łóżka, owinęła sie szlafrokiem i poszła do łazienki, stanęła w drzwiach i patrzyła na kabinę prysznicową.

Tom S.

Michael zauważył postać w drzwiach.
- Melinda, to Ty? zapytał

Seniorita-Qabi

-Tak, ja-roześmiała się i podeszła do niego, odsunęła lekko drzwii kabiny i wsadziła głowę do środka.

Tom S.

- Przestraszyłaś mnie - odpowiedział Michael po czym pocałował żonę.
Uważaj, szlafrok Ci się zamoczy...

Seniorita-Qabi

-Nie chciałam cię przestraszyć-cmoknęła go delikatnie w usta-Nic się nei stanie-spojrzała na szlkafrok i zdjęła go.

Tom S.

- Nic się nie stało - odpowiedział z uśmiechem na twarzy. Spojrzał na Melindę i dodał - no.. teraz zdecydowanie lepiej [xD] po czym ponownie pocałował Melindę.

Seniorita-Qabi

Weszła do kabiny i wtuliła się w męża.

Tom S.

Cieszę się, że wreszcie nasz dom normalnie funkcjonuje...
Przez to całe zamieszanie związane z tornadem nie mieliśmy czasu dla siebie - dalej całował Melindę.

Seniorita-Qabi

-Musimy to nadrobić-uśmiechnęła się do niego-Masz jakieś plany na dzisiaj?

Tom S.

Nie... a masz jakiś pomysł dotyczący tego, co moglibyśmy robić? Zapytał Michael lekko uśmiechając się.

Seniorita-Qabi

-Może i mam-zaśmiała się i pocałowała go.

Tom S.

Chcesz mnie zaskoczyć, czy wtajemniczysz mnie w swoje plany? Zapytał

Seniorita-Qabi

-Będzie to kolacja, a dalsze niespodzianki zobaczysz podczas jej trwania-położyła dłoń na jego torsie.