Dom Vivienne Ledoyen - NA SPRZEDAŻ

miss.

Najpierw do niej to nie dotarło. Później powoli zaczeła rozumować, ostatni raz jak z kimś mieszkała skończyło się rozwodem, ale wtedy to nie byął jej przyjaciółka...
- Zamieszkamy razem? - zapytala z niedowierzaniem ale jakoś mozna było wyczuć że sie cieszy.

candace

- No jeśli nie chcesz... - powiedziała przerażona, że nie spodobał jej sie ten pomysł.

miss.

- Żartujesz? cholernie sie cieszę - zaśmiała się - Myślisz że to taki fajne mieszkać samej w dużym domu?

candace

Po tej odpowiedzi Vanessa odrazu rozpromieniała szczęściem. - Jesteś kochana - powiedziała i znowu rzuciła jej sie na szyję xd

miss.

-wiem - znowu sie zaśmiała. - To wybierz sobie jakiś pokój...

candace

- Ok - powiedziała i skoczyła na górę pooglądac pokoje.

miss.

A Nat uśmiechajac się czytała dalej gazetę paląc kolejnego papierosa.

candace

- Wybieram pokój koło Ciebie - powiedziala nagle schodząc ze schodów Vanessa. - A słyszałaś o jakims ślubie? Jak jechalam to wychodząc z samochodu cos usłyszałam, podobno wszyscy są zaproszeni...

miss.

Podniosła wzrok...
- Ślub? E... nic nie słyszałam. Masz zamiar iść?

candace

- No właśnie nie wiem... Wszystko zależy od Ciebie - usmiechnęła sie i glebnęła koło niej na kanapie.

miss.

- Ale ja tu nikgog nie znam... no i nie mam prezentu. Kiecki nie mam, nic... - dopiła do końca kawę.

candace

- Nie masz kiecki? - zapytała z niedowierzaniem. - No to trafilaś pod dobry adres - wyszczerzyła się czmychnęła do góry wyjęła parę sukienek i zeszła z nimi na dół. - Wybieraj - uśmiechnęła się.

miss.

- Czyli mam rozumieć że idziemy? - zaśmiała się i przejrzaął kiecki. Wybrała jedną nawet.
- No to dobra... tylko co z prezentem? - jakas nie wpdała na pomysł że moze im dać jedne ze swoich obrazów. to dla niej zbyt proste rozwiazanie xd

candace

- No jasne, że idziemy - zaśmiała się. - A co do prezentu.. - tutaj się zatrzymała. Nie zaproponowala nawet jednego z obrazów Nat, bo zbyt dobrze ją znała i wiedziała co ta będzie sądzic o tym rozwiązaniu. - Jeśli mamy jeszcze trochę czasu to szybko skoczymy do sklepu z porcelaną, złożymy się, wybierzemy coś ładnego i cyk - wyszczerzyła się.

miss.

- Dobra - wzieła wstała i włożyła kubek do zmywarki... Mogły iść...

ale darujemy sobie że gdzies wychodzą nie? XD poprostu zaraz napiszemy że juz wróciły xd

candace

A więc Natasha i Vanessa "skoczyły" kupic coś ładnego. I istotnie kupiły pięknie zapakowaną zastawę stołowa z porcelany. Bądź, co bądź nieźle je to wyniosło, no ale były dumne ze swojego prezentu XD

Może być xd?

miss.

może

Dokładnie byly dumne. No i teraz zaczęły się szykować, ha. Natasha wzieła kieckę Van i poszła na górę do siebie.

candace

A Vanessa także poszła na górę i zaczęła szukac porządnej kiecki, póżniej wzięła prysznic ubrała sie w nią i zaczęła się malowac oraz "robić" włosy.

miss.

W między czasie gdy męczyła się z włosami wypaliła kilka paierosów, na szczęście unikając spalenia się xd Zmarnowała kilkanaście minut szukajac swojego tuszu do rzęs, który znalazł się w kosmetyczce. Ale sama Nat nie podejrzewała że rozwiązanie jest takie proste, ha. I w ogóle szykowanie szło jej tragicznie... może dlatego że nie chciało jej sie tam iść. Zdecydowanie nie lubiła ślubów... Posżła do pokoju Van, pomarudzic troche
- Nie... ja chyba nie ide... nie lubie ślubów... - skrzywiła się, bo naprawde nie chciała tam iść. - [i]Ty idź. Masz prezent i w ogóle... No i lubisz takie imprezy.

candace

Van podniosła brew i zaśmiała się. - Oj złotko, chodź tutaj umalujemy i zrobimy Ci piękną fryzurkę. No i bez Ciebie się nigdzie nie ruszam - ponownie się zaśmiała.

miss.

- No naprawde nie pójdziesz sama? Ja przynosze pecha na wesela... wszystkie na których byłam kończyły się rozwodem x - dalej marudziła, bo naprawde nie chciała iść.

candace

Widziała, że Nat nie miała ochoty na impreze, ale nadał nalegała. - Oj obie upijemy się do upadłego i będziemy gdzies leżeć - zaśmiała sie - Ojjj chodź.

miss.

Ale Nat też uparta jest
- Upic się mogę w domu... pomaziam trochę farbą i sie ponudze. Ja nie lubie takich imprez. Ale ty idż! Poznasz kogoś... będziesz sie świetnie bawiła. Proszę - zrobiłą słodką minę i atrzyła na nią spod swoich długoch rzęs.

candace

- Niech Ci będzie, nie dość, że Ci sie zwaliłam na głowę to jeszcze Cie namawiam. - zaśmiała się. - Ale obiecaj, że niedługo wyskoczymy na jakąś imprezke? - postawiła warunek.

miss.

- Jasne i dziei - wyszczerzyła się i rzuciła w Van poduszką - Idę się wybić z tej kiecki... zaśmiała się i znikneła w swoim pokoju.