Dom Alice R. - NA SPRZEDAŻ

miss.

Podeszła do barku i nalała mu tej whiskey. I podała szklaneczkę.
Sobie nalała wina.
- Tak... Nathaniel Clarke, znacie? Też mieszka tutaj w okolicy. - uśmiechnęła się.

Sahem

Oboje pokręcili głowami.
- Wprawdzie mieszkamy tu niezbyt długo...

miss.

- nowych znajomych nigdy nie za wiele. - uśmiechnęła się szeroko i napiła wina.
- Więc Shannon... jak się czujesz? - jaka ona miła i w ogole xd cud miód i malinki -.-

Sahem

- Jak się czuję? zapytała zaskoczona. Okej, nie wiedziała o co chodzi...
- Kochanie, mówiłem Alice, że chodzisz do terapeuty
- Och, naprawdę? - spojrzała na męża - Całkiem dobrze - uśmiechnęła się do kobiety.

miss.

- Ojej. Wygadałam? Przepraszam.

Sahem

- To żaden sekret - uśmiechnęła się - Wiele ludzi korzysta z usług terapeuty, prawda? - spojrzała na męża. Ale nie była na niego zła. Szukała w nim... pomocy? Tak... Normalnie walnęłaby go w ramię, czy coś takiego...
- Oczywiście, kochanie - uśmiechnął się obejmując ją ramieniem. Siedzieli na kanapie, żeby nie było...

miss.

- Z tym muszę się zgodzić. Sama byłam pacjentką... więc wiem co przechodzić. Tak wiec po powrocie do domu nie zabijaj męża za za długi język. - zaśmiała się. Zabić to by go sama chętnie zabiła, ale za coś innego.[/i]

Sahem

Zaśmiała się.
- Jeszcze mi się przyda
- Pamiętajcie, że ja tu cały czas jestem - uśmiechnął się krzywo upijając łyk whiskey.

Arno

Podszedł do drzwi i delikatnie zapukał, wiedział, że Alice spodziewa się pary, mimo to za plecami miał dwa pojedyncze kwiatki. xD

miss.

- I już jest. - wstała i poszła otworzyć drzwi.
Otworzyła i wpuściła Nate'a do środka.

Arno

- Przepraszam za spóźnienie. - uśmiechnął się i wręczył jej jakiegoś tam kwiata.

miss.

- nic wielkiego się nie stało. I dziękuję. - i wsadziła kffiotka do wazonu.

Arno

- Powinienem być przed Tobą. - nie wiedzieć czemu pokazał jęzora. Wszedł powoli do salonu. xD

miss.

Uśmiechneła się i weszli do salonu.
- Więc Nathaniel Clarke, a to Mark i Shannon Thompson. - przedstawiła ich sobie i wzięła swoj kieliszek.
- Napijesz się czegoś?

Arno

- A co Ty pijesz? - uśmiechnął się, po czym podszedł do Shannon, ucałował ją w dłoń, wręczył jej tego kwiatka - Miło mi. - a potem podszedł do Marka i uścisnął mu dłoń - Mówcie mi Nate. - powiedział i poszedł gdzieś za Alice do kuchni, mogli sobie pogadać.

Sahem

Shannon uśmiechnęła się zalotnie, jak to czyniła za dawnych lat, do Nate'a
Ale gdy tylko Nate i Alice wyszli do kuchni...
- Co ty robisz?! - szepnął podniesionym głosem (<lol>).
- Jak to co? On był miły, więc ja też
- Ustalaliśmy przecież, że nie będziesz rzucała facetom tych zalotnych spojrzeń! - znów podniesiony szept.

miss.

Tak tak porozmawiali sobie, a Alice przyszykowała wszystko do końca.
- Tak myślę, że możemy już siadać do stołu. Zapraszam - powiedziała wracając do salonu do Marka i Shannon.

Sahem

Shannon na skinienie męża wstała z kanapy i udała się do jadalni razem z nim.
Mark stanął obok Shannon, a następnie wszyscy usiedli.

miss.

A alice coś tam przyniosła i w ogóle podała Xd I było fajnie XD

Arno

Gdy byli już gotowi to usiedli. Załóżmy, że on usiadł naprzeciw Shannon a Alice naprzeciw Mark'a. Na razie nie wiedział jak zacząć rozmowę, ale niedługo nie będzie mógł przestać gadać. xD

Sahem

- Nate, czym się więc zajmujesz? - zapytał, by rozpocząć rozmowę. O tak, umiał grać, niestety wiedziała o tym tylko Alice, która zresztą robiła to lepiej od Mark'a...
A Shannon siedziała sobie cicho.

Arno

- Pracuję w reklamie. - obnażył zęby w uśmiechu.

Sahem

- Ciekawe... - uśmiechnął się wkrawając się w coś tam na talerzu...
A Shannon nadzwyczaj spokojna.

miss.

- Więc Shannon zamieszkanie w Fairview to był twój pomysł, tak? Urocze miasteczko. Gdzie mieszkałaś wcześniej? - jaka ona milusia xD

Arno

- Jak długo się znacie? - dorzucił swoje 3 grosze, spojrzał przelotnie na Alice.