Dom Alice R. - NA SPRZEDAŻ

Tarantino

*Samara położyła walizki na chodniku i westchnęła z ulgą, że jej dom wygląda cudnie. Wyciągnęła klucze z kieszeni i skierowała sie w kierunku drzwi. Wszystko było urządzone w odcieniach jasnych beży i brązów. Samara postanowiła zadzwonić do swojej dawnej przyjaciółki- Taishy.*

Tarantino

*Samara otrzymała SMS'a od Tishy z informacją, aby dzisiaj nie zjawiała się w jej domu. Załamana i zdruzgotana zachowaniem przyjaciółki dziewczyna zaczęła pić gorącą czekoladę*

miss.

Nieciekawa pora na przeprowadzke. Ale Alice nie sprawiło to problemu. Dom był już yremontowany i przygotowany do zamieszkania. Podjechała na podjazd i wysiadła z auta. Rozejrzała się po ulicy... szczególnie dużo uwagi poświęciła jednemu z okolicznych domów. Uśmiechnęła się do siebie i weszła do środka.

/zmieni mi ktoś nazwe tematu xD na "Dom Alice R."

Naomi/Missy

[wchodzi Jack]
Zawsze jeśli chodzi o domy, to liczył do trzech, a jak mu się już jakiś spodobał, to próbował się zapoznać z rodziną. W końcu z tego liczenia trafił na ten właśnie dom. A może mieszka tu jakiś mądry chemik, który coś mu podpowie ?

miss.

Alice doprowadziła swój dom do perfekcji. Właśnie wyjęła z piekarnika ciasteczka gdy ktoś zadzwonił do drzwi. A wiec poszła je otworzyć.
- Tak? - zapytała ze swoim idealnym uśmiechem

Arno

Szła właśnie z torbami ze sklepu do swego domu.

Naomi/Missy

/a to Jess tutaj mieszka ?
- Dobry wieczór. Przyszedłem pożyczyć trochę soli. - mówił tak trochę niezdarnie i podrapał się za głowę, co wyglądało komicznie.

miss.

/Nie, Arno po prostu próbuje się wepchnąć XD

Zaśmiała się uroczo, ale nie że z niego tak po prostu.
- Proszę wejdź. - no i wpuściła mężczyznę do środka i od razu zawędrowała z nim do kuchni. I zaczęła grzebać coś tam przy tej soli.

Naomi/Missy

/pozwolimy mu czy nie ?

- A widziała pani może taką ładną, młodą, rudą kobietę ? - spytał, a po chwili zauważył, że przecież Alicxe też jest ruda xD. - A przepraszam bardzo, ale pani też jest śliczna. - kiedy on używał ostatni raz te słowo ? Chyba na pierwszej randce z Bellą. Bo z deczka ich trochę mieli

.

miss.

Znów się zaśmiała.
- niestety, nie widziałam. Zgubił pan żonę? - podała mu tą sól czy coś.
- A i Alice jestem? - bo czuła się staro jak ktoś mówiło do niej per pani XD i podała mu łapkę.

Naomi/Missy

- Jack. I racja, zgubiłem żonę. - mpowiedziaqł to tak nieśmiale i równie nieśmiale uścisnął jej dłoń i wziął od niej tę sól. - A mogłaby mi pani... eee... raczej Alice, czy mogłabyś mi powiedzieć choć trochę o okolicy ? - zapytał i zająkał się przy tym.

miss.

- Nie za bardzo... wprowadziłam się tutaj dopiero kilka dni temu. Jak wszystko zostało naprawione i odbudowane po tej strasznej tragedii. Słyszałeś o tornadzie? - i co i zaprowadziła go do salonu gdzie usiedli na kanapie.
- ciasteczka? Jeszcze ciepłe - i podstawiła mu pod nos z ciepłymi ciasteczkami i uśmiechnęła się ładnie

Naomi/Missy

- Tak, słyszałem. Tornado to fajne zjawisko jest. Lubię je. A ciasteczko wezmę z przyjemnością. - nie chciał, ale nie będzie robił przykrości tak pięknej damie.

miss.

Właśnie zdała sobie sprawę że rozmawia z jakimś wariatem XD
- Och tak... pod warunkiem że nie niszczy domów i nie zabija ludzi.

Naomi/Missy

- Niszczenie domów to normalka. Wie pani, eee, raczej wiesz Alice, jak my niszczymy domy tymi wszystkimi remontami ? A ludzie i tak kiedyś wymrą, i tak. Więc żywiołów bać się nie musimy. - i to już na pewno zabrzmiało, jak z ust prawdziwego wariata

.

miss.

Alice zrobiła dziwną minę, bardzo dziwną. I dopiero po chwili sobie o tym przypomniała i z powrotem uśmiechnęła się normalnie, tylko trochę lżej.
- To ja chyba wolę poczekać, aż ta śmierć przyjdzie naturalnie. A nie od głupiego wiatru.

Naomi/Missy

- Każdy robi, jak woli. Pani już tu mieszkała, gdy przyszło tornado ? - zaciekawił się tym, bo chciał to poczuć sam na sobie, lecz niestety jeszcze go tu w tym czasie nie było.

miss.

- Na szczęście nie, przeprowadziłam się jak mój dom został odremontowany.

Naomi/Missy

- Nie wiesz, czy często zdarzają się tu wpadki wśród zjawisk przyrodniczych ? - on to się ciekawił w tych sprawach, więc jemu by pasiły takie "wpadki".

miss.

Pokręciła przecząco głową.
- Mieszkam tutaj dopiero kilka dni. O tornadzie wiem ,bo płaciłam za naprawę tego domu. Musiałbyś sprawdzić gdzieś w internecie albo w jakiś kronikach...

Naomi/Missy

- Dzięki. - tu chwila ciszy, bo skończyły mu się tematy. - Interesuje się pani, wróć, interesujesz się może chemią ? - on tak słodko wygląda, gdy się myli *_*.

miss.

- chemią... bardziej farmaceutyką. mój ojciec miał firmę farmaceutyczną... - uśmiechnełą się.
- To jakieś proszki i mikstury i to. Ale tak sama chemią to nie bardzo.

Naomi/Missy

- A to ty kim jesteś z wykształcenia ? - spytał o tak, o.

miss.

- Nie skończyłam studiów. Ale to długa historia... - ściema. Skończyła tą farmaceutykę i to z wyróżnieniem. I zajmowała się firma ojca.
- Prowadziłam dom, gdy moja matka zachorowała. później ojciec i teraz zamieszkałam tutaj.

Naomi/Missy

- Aha. Ja chyba nie będę już ci przeszkadzał, dzięki za sól. Aaaa, pyszne ciasteczka robisz, lepsze od ciastek mojej żony. - no i wstał z tą solą w ręku.