Dom Audrey

Kamila

No to sobie poszedł.
[wychodzi pan Lang]

miss.

Audrey siedziała w domu, w salonie. I pracowała sobie. Więc non stop miała w użyciu komputer i telefon. I maaaase papierów. I piła kawę.

Future Lover · Wysłany: Pią 21:52, 13 Mar 2009 Temat postu:

[narracja]Pracowała tutaj czy gdzieś indziej ona jest? Enyłej. W każdym razie. Nagle strasznie źle się poczuła. Mdłości i takie tam.[/narracja]

miss. · Wysłany: Pią 21:54, 13 Mar 2009 Temat postu:

Była tutaj xd i jakie tam? bo ja nie wiem jak się objawia ta jej choroba XD
no ale czuła się źle, bardzo źle. Ale oglądała wiadomości więc zdołała wcisnąć 911 czy jaki to tam numer mają XD

Future Lover · Wysłany: Pią 21:57, 13 Mar 2009 Temat postu:

[narracja]Hmmm.. Jakieś tam objawy co je Granmor wymyślił xD
No to przyjechali i w ogóle. Już ją do szpitala przywieźć?[/narracja]

miss. · Wysłany: Pią 21:58, 13 Mar 2009 Temat postu:

A mi to rybka xd mogą ją na miejscu zbadać jeśli chcesz XD

Future Lover · Wysłany: Pią 22:03, 13 Mar 2009 Temat postu:

[narracja]To okej xD zbadali ją na miejscu.[/narracja]
Lekarz czy tam jakiś koleś westchnął głęboko.
-Jest pani zarażona. Musi pani natychmiast jechać z nami do szpitala.[/color]

miss. · Wysłany: Pią 22:10, 13 Mar 2009 Temat postu:

Zrobiła wieeeelkie oczy.
- C-co? Ale jak? Macie na to lekarstwo? - średnio mogła mówić, no ale to udało jej sie z siebie wydusić XD

Future Lover · Wysłany: Pią 22:13, 13 Mar 2009 Temat postu:

-Nie. Dopiero nad tym pracujemy. A teraz musimy jechać.

miss. · Wysłany: Pią 22:14, 13 Mar 2009 Temat postu:

Więc pojechali xD

miss.

Po dom podjechało czarne porsche cayenne z którego wysiadła drobna brunetka i wielki dog niemiecki XD
- Witaj w domu, Demon. - uśmiechnęła się do siebie i weszła do środka. Wykonała jeden telefon i za chwilę pod dom podjechały auta przeprowadzkowe. No i panowie zaczęli wnosić rzeczy Audrey do środka.

miss.

Był wieczór, a ona była piękna młoda i samotna. Ubrała króciutką sukienkę, bardzo wysokie szpilki drogą biżuterię i pojechała na drinka.

miss.

Przez drogę dobrze im się rozmawiało.
- ooo to tutaj. - i zaparkowali pod jej domem.
- Wielkie dzięki. I... zaprosiłabym Cię na kawę ale boję się że odmówisz... - uśmiechnęła się czarująco.

candace

Ja dodam, że on ofc pierwszy wysiadł i jej otworzył drzwi jak nakazuje savoir-vivre xd
- Ja tyko nie chciałbym się narzucać. - powiedział nieśmiało ze delikatnym uśmiechem na ustach.

miss.

- Narzucać? -aż się zdziwiła. bo nie zauważyła żeby on się narzucał XD
- Nie narzucasz się. Więc jak?

candace

- Więc bardzo chętnie. - odpowiedział jej i czekał aż otworzy drzwi.

miss.

W swojej mikrotorebce bardzo szybko znalazła klucze i weszli do środka. Napadł na nich ogromny dog niemiecki, który oczywiście cieszył się jak głupi. Audrey go uciszyła i zapaliła światło. Dom był urządzony... cóż. perfekcyjnie. Przy pomocy najbardziej znanych projektantów i za grubą kasę.
- Rozgość się. - rzuciła prowadząc go do salonu.
- I powiedz czego się napijesz.

candace

Jak wszedł do jej domu, to poczuł sie jakby był u siebie w Londynie. Wszystko takie cacy i na odległośc widać, że kosztowne. Nie spodziewał się, że Audrey stać na takie luksusy. A psy lubił, nawet bardzo, to przez chwile jak na nich naskoczył ten dog niemiecki zaczął sie z nim bawić i troszkę droczyć.
- Kawy, jeśli można. I muszę Ci powiedzieć, że masz bardzo gustowne wnętrze. - usiadł sobie gdzieś w salonie. - Współpracowałaś z jakimiś projektantami, prawda? - cóż on też się znał trochę na rzeczy.

miss.

- Tak, przywiozłam ich tutaj ze sobą z NY. Musiałam coś zrobić, żeby poczuć się jak w domu. I jestem zachwycona efektem. - uśmiechnęła się i poszła zrobić kawy. Wróciła po chwili.
- A tobie jak idzie urządzanie?

candace

- Dobrze, praktycznie moja rodzina ma fioła na tym punkcie i się wszystkim zajęła. Więc jak przyjechałem dom był już wyposażony jak należy i mogłem spokojnie odpocząc po podroży. - zaśmiał sie i podziękował za kawę. A potem sie kapnął, że to musiało dziwnie zabrzmieć, jakby nie potrafił być samodzielny... a może tak jest.
- Mieszkasz sama? - zapytał normalnie, nie jakos szczególnie z ciekawości.

miss.

Założyła nogę na nogę i przemyślała odpowiedź.
- Tak do końca to nie... jest ze mną Demon. Już go poznałeś. - uśmiechnęła się.

candace

- O tak, to bardzo sympatyczny pies i chyba mnie polubił. - mrugnął do niej i napił się kawy. - Mogłabyś włączyć jakąś płytkę twojego ulubionego zespołu? Chętnie ich razem z Tobą posłucham. - oczywiście nie tylko, bo chętnie też pogada. A zapytał oczywiście baaardzo grzecznie jak to ma w zwyczaju.

miss.

- Tak właśnie. - i wstała i podeszła do sprzętu grającego. Odnalazła odpowiednią płytę i ją włączyła mru.
Wróciła na kanapę i napiła się kawy.
- A jaki jest twój ulubiony zespół?

candace

no to mnie zabiłaś tym pytaniem.
Zamyślił się na chwilę. - Nieistniejące Pink Floyd i trzymający się narazie dobrze Radiohead. - uśmiechnął się - Ale oprócz tego lubię czasami posluchać sobie jazzu lub bluesu. Troche zróżnicowane mam te swoje upodobania. - i ja nie wiem jakim cudem ale właśnie przeleciala koło niego mucha. A on nienawidzi much, wszystkie by najchętniej wytłukł. Więc trochę go to zirytowało, chciał o niej nie myśleć i wsłuchał sie w muzykę. - Dobrzy są, jak narazie można powiedzieć, że mi się podobają. - powiedział i wskazał jakośtam na stereo.

miss.

Zemściłam się XD
Pokiwała głową. bo byli dobrzy. znaczy jej się podobali.