Dom Shannon Rutherford

Sahem

- W takim wypadku pędzę do kosmetyczki - zerwała się z łóżka i zaczęła w pośpiechu ubierać. Gdyby zobaczył ją Sawyer, albo Mark...

Viktor

On też się ruszył i szubko doprowadził się do porządku.

Sahem

U niej to trochę trwało, a gdy wygrzebywała z szafy jakąś sukienkę na o mało nie wypadło z półki wyżej pudełko z bronią.
Dobrze, że Nick tego nie widział.
W końcu zerwała z dawną Shannon.
A szkoda. Bo była fajna.

Viktor

- To co możemy iść? -podszedł do niej

Sahem

- Tylko wezmę torebkę - krzyknęła z szafy wpychając pudełko na półkę.
Wyszła w końcu niosąc w ręku torebkę dopasowaną do stroju.
- Jestem gotowa - uśmiechnęła się do niego.

Viktor

No to wziął ją pod rękę i wyszli.

/zacznę w słonecznej xD

Sahem

Siedziała na kanapie przebrana w piżamę. Popijała sobie jakieś wino i czekała...
Na Nick'a, który oczywiście był u tamtej... szmaty...
A zresztą. Odpuściła go sobie. Ale nie na tyle, by odpuścić sobie całą zabawę...

Viktor

[wchodzi Nick]

Było dość wcześnie, dopiero wrócił ze szpitala, po cichu wszedł do domu i skierował się do kuchni, nalał sobie do szklanki trochę wody i usiadł przy stole.

Sahem

Spała przez większą część nocy.
Chociaż...
Nie, planowała. Planowała przy butelce wina...

Kiedy Nick popijał tę wodę weszła do domu niosąc torby z zakupami.
- O - uśmiechnęła się słodko na jego widok - Już jesteś? - zapytała głupio. Ach... Odzwyczaiła się od tej głupiej idiotki.

Viktor

- Tak, chciałem sprawdzić czy w szpitalu dobrze się zajmą... -no właśnie kim?! przełkną ślinę i dokończył - Brooke. -popił wodę - Tak w ogóle to czuje się winny, że zostawiłem cię samą, ale to wszystko stało się tak szybko...

Sahem

- Brooke? - popatrzyła na niego takim wzrokiem, że mógł odnieść wrażenie, że go zaraz zje - U tej dziewczyny, którą postrzelił ten psychopata? - i się uśmiechnęła - Mam nadzieję, że u niej wszystko w porządku - tu nawet była za słodka - Upiekę dla niej dzisiaj jakieś ciasteczka - odparła po krótkiej chwili zastanowienia - A dla ciebie zaraz zrobię pyszne śniadanko - i znów się słodko uśmiechnęła, po czym podeszła do niego kładąc dłoń na jego ramieniu, a następnie całując go w policzek.

Viktor

- Nie musisz tego robić, bo widzisz ja i Brooke... byliśmy razem, ale to już skończone. -spojrzał na nią -Definitywne. -dodał

Sahem

- Byliście parą? - zapytała udając zaskoczenie i robiąc wielkie oczy - Kto by pomyślał - odparła odchodząc i się uśmiechając - Ale ciasteczka i tak jej zrobię - zaraz się chyba porzyga...
- A ty? - tu odwróciła się do niego trzymając w jednej ręce dłoń, a w drugiej patelnię.

Viktor

- Shannon naprawdę nie musisz, po prostu zapomnijmy o Brooke i cieszmy się naszym związkiem. -oj on chyba o Brooke nie zapomnij

Sahem

Ona mu nie da o niej zapomnieć.
Już się o to postara.
- Jak można zapomnieć o kobiecie, do której strzelano?! - oburzyła się tym - Jak tylko wyjdzie ze szpitala zaprosimy ją do nas na obiad - taaak... Już ona się postara, by Nick nie zapomniał o Brooke.

Viktor

- Nie wiem czy będzie miała na to ochotę...

Sahem

Zignorowała go.
- To co chcesz zjeść na śniadanie? - uśmiechnęła się spoglądając na niego. Dziwnie wyglądała z tym nożem i patelnią.
Ale miała ochotę mu nią przywalić.

Viktor

- Jajecznicę. -wstał i objął ją - Jesteś naprawdę kochana Shannon. -cmokną ją w policzek

Sahem

Taaa... Kochana.
Uśmiechnęła się do niego, po czym wyswobodziła z uścisku.
Wyjęła jajka i coś tam jeszcze. Zabrała się za gotowanie tej jajecznicy.
Ciekawe, czy ma jeszcze gdzieś arszenik... Nie. Spalił się razem z Mark'iem...

Viktor

- Jestem strasznie zmęczony, prześpię się trochę na kanapie, a potem możemy gdzieś wyjść.

Sahem

- Co tylko chcesz kochanie - pożegnała go uśmiechem, po czym dalej gotowała.
Już ona się zabawi.
A szkoda, bo naprawdę wszystko się tak ładnie zapowiadało...

Viktor

Usiadł przy stole i czekał na śniadanie.

Sahem

Kiedy wszedł kończyła przyrządzanie śniadania.
Postawiła przed nim duży talerz jajecznicy z dodatkami. Do tego szklankę soku pomarańczowego, kilka chrupiących bułeczek, masło i coś tam jeszcze. Ogólnie to sporo tego było.
- Smacznego - pocałowała go w policzek i usiadła naprzeciwko podbierając głową na dłoniach.

Viktor

- Dziękuję.] - i wpierniczył to wszystko w mgnieniu oka - Wiesz co właściwie nie jestem zmęczony, jeśli chcesz to od razu możemy gdzieś iść. -przeżuwał te jajka

Sahem

- Jak tylko chcesz, kochanie - odparła wpatrując się w niego uśmiechając się.
A w głowie kotłowały się jej diabelskie myśli.