Dom Shannon Rutherford

Viktor

- No dobrze. - zdziwił się i zamkną drzwi

Sahem

No to zakładam, że przygotowania do ślubu trwają "pełną parą", co oczywiście zainteresowanej się zupełnie nie podoba. Ale cóż począć. Rzekło się "Ach", trzeba powiedzieć "Och"...
Shannon siedziała w wannie z głową zanurzoną w wodzie. Coś jak Gabrielle w pierwszym sezonie. Tylko, że Shannon długo spod tej wody nie wychodziła.

Sahem

[przeskok]

No i nikt jej nie uratował i umarła.
A co tam.
Chociaż... Nie. Victor obraziłby się xP W takim wypadku Shannon sobie spała. Zakładam, że obok Nick'a.

Viktor

Obudził się i spojrzał na Shannon, rozmyślał czy aby jego plan nie jest za bardzo jej kosztem i czy Shannon się nie załamie xD

Sahem

Spała sobie jeszcze chwilkę.
Nie, nie załamie się raczej. Raczej.
W pewnym momencie obróciła się na bok tak, że leżała twarzą do Nick'a. Obudziła się.

Viktor

- Dzień dobry kochanie. - powiedział czule

Sahem

Uśmiechnęła się do niego, po czym sobie przypomniała, że nadal planują ślub.
Przez ostatnie dni nawet się do tej myśli przyzwyczaiła.
A może to wcale nie taki zły pomysł? Może Nick naprawdę przestał tę całą Brooke kochać?

Viktor

- Co Ci się śniło?

Sahem

- Nic - odparła krzywiąc tak śmiesznie twarz - Długo nie śpisz? - zapytała po czym sobie ziewnęła.

Viktor

- Nie, chwilkę.

Sahem

- Pójdę wziąć prysznic, a później zrobię coś na śniadanie - odparła uśmiechając się do niego. Wstała i poszła do łazienki.

Viktor

- OK- przeciągnął się i wstał po czym spojrzał przez okno

Sahem

Brała prysznic, a gdy skończyła wyszła opatulona w ręcznik.
Zeszła na dół i zaczęła to śniadanie robić.

Viktor

On się też ładnie umył i ubrał i zszedł na dół - Wiesz co chyba wpadłem w oko naszej sąsiadce.

Sahem

Przekrajała właśnie grejpfruty, gdy usłyszała tekst o sąsiadce.
Nacisnęła "nieco" mocniej nóż, tak że połówka owocu odskoczyła z deski.
- Sąsiadce? - spojrzała na niego uśmiechając się lekko, choć może nieco sztucznie.

Viktor

- Tak, ta stara baba zawsze gapi się w okna naszej sypialni i czeka aż podejdę do nich w samych bokserkach. -roześmiał się

Sahem

Odetchnęła z ulgą. Może była nieco za bardzo zazdrosna, ale co robić... W końcu nie miała pewności, co do uczucia Nick'a. Swojego w pewnym sensie też.

Viktor

- Chyba się nie przestraszyłaś?

Sahem

- Kogo? - uśmiechnęła się do niego - Starej sąsiadki? - zaśmiała się - Oczywiście, że nie - no i wyszła zza wysepki i postawiła przed nim miseczkę z grejpfrutem.

Viktor

- Będziesz idealną żoną. szkoda że nie jego xD

Sahem

Brr... Żoną. Jak to strasznie brzmi.
Już raz żoną była. Cóż... Prochy jej męża zostały wysypane do ścieków...
No! Ale przecież Nick'owi nic się nie stanie.
- Zobaczysz jeszcze, jak dobrą - uśmiechnęła się do niego, po czym pocałowała go w policzek.

Sahem

*PO RESTARCIE*

Przygotowania do ślubu były już prawie dopięte na ostatni guzik. Suknia ślubna dawno wisiała w szafie gotowa na ten jeden, jedyny dzień w jej życiu.
Kateringiem zająć miała się firma tej rudej babki z sąsiedztwa. Wiele dobrego się o niej nasłuchała, więc byłoby grzechem nie skorzystać. Zwłaszcza, że udało jej się utargować jakiś rabat dla sąsiadki.
Był tylko jeden problem.
Nick nadal dziwnie się zachowywał. I nadal chciał tego ślubu.

Sahem

[po jakimś czasie, bo się w akcji zgubiłem... I've got LOST xP]

Miała dziwny sen.
Śnił jej się jakiś Irakijczyk. Byli na jakiejś plaży, chyba gdzieś na Hawajach, choć wyglądała na bezludną. Leżeli w namiocie zrobionym z... jakiegoś pokrowca. Dziwnym namiocie.
I wtedy pojawił się mały chłopiec mówiący coś w niezrozumiałym języku.
Obudziła się z krzykiem.
Był ranek. Jakoś po 8. Wstała i skierowała się do łazienki wziąć zimny prysznic.
Zajęło jej to trochę, po czym zeszła do kuchni. Zjadła śniadanie, zadzwoniła do właściciela restauracji, by umówić szczegóły wesela.
Po południu wyszła z domu.

[wychodzi]

Sahem

[wpada]

Nie zwracają uwagi na pogodę wpadła do domu, złapała za odpowiednie dokumenty i wypadła równie szybko, jak się tu pojawiła.

[wypada]

Sahem

[wchodzi]

- Nick! - krzyknęła jeszcze w drzwiach - Jesteś?! - nie siedziałby chyba po ciemku, ale kto go tam wie...
Ślub już wkrótce, a pan młody szlaja się gdzieś po mieście.