kiedyś Cecyli, a teraz ANI

miss.

- Damy. - chciała w to wierzyć.

candace

Przytulił ją znowu do siebie i już nic nie mówił. Zadużo tego wszystkiego jak na jeden dzień.

miss.

A jest dopiero rano XD
Przytuliła się i znowu myślała XD

candace

Oni to są dopiero ludzie myślący XD
Zaskocze Cie, bo on tez rozmyślał XD
Ale teraz się zastanawiał kiedy przyślą tutaj Ivy.
I ile czasu mają na rzucenie tego gówna.

miss.

Pewnie niewiele XD
Heh xDD

candace

sądząc po rpgowym kalendarzu to będzie z jakieś paręnaście normalnych miesięcy XDDD
Danny zakaszlał XD no co, czasami się zdarza.

miss.

Ale to nic poważnego, nie?
W ogóle to pogadalim, cnie? XD

candace

Nooo tak. XD

miss.

A że Ania nie musiała coś ze sobą zrobić to nawet wzięła się za sprzątanie... czy coś. No w każdym razie coś robiła.

candace

On też nie miał co ze sboą robić. To jak Ania sprzątała to jej pomógł, albo poszedł się gdzieś przewietrzyć, nieważne. Cośtamrobił.

candace

nowy dzień jest.

To on wstał, łyknął metadon, bo z tego co wiem to jest raczej w płynie i poszedł do pracy. Jak trzeba to trzeba.

/a tak w ogóle to wysyłamy ich na ta podróż statkiem żeby cos sie działo, czy nie? bo mi to tam w sumie, nie wiem xd

miss.

Można by ich wysłać. sama nie wiem Oo
Widać ona znosiła to wszystko gorzej. nie wiadomo dlaczego. Siedziała na kanapie zwinięta w kłębek i robiła wszystko, żeby nie wziąć.

candace

Wrócił po pracy i odrazu wpadł do Ani. - Heeeeeej kochanie. - podszedł do niej i cmoknął ją w czółku, a potem sie poszedł przebrać i wrócił. - Jak sie czujesz? Łyknęłaś metadon? - usiadł gdzieś obok.

miss.

Przytuliła się do niego.
- Tak. Jak w pracy?

candace

- Dużo garów, nic nowego. - tak ją przytulił mocniej do siebie. - Ja też to źle znoszę. - a powiedział tak z dupy trochę, ale wiadomo o co chodzi.

miss.

-Wyrwijmy się stąd. jedźmy na wakacje.

candace

Zaśmiał się nerwowo bo myslał przez chwilę, że to jakiś żart czy coś. Ale szybko sie skapnął, że jednak nie. - Myślisz, że ... hej. Dobrze, jedźmy, jeśli tylko chcesz. Jedźmy.

miss.

Na stole leżała ta ulotka która dostali wszyscy. Ania po nią sięgnęła i podała Dannyemu.

candace

No to sobie przeczytał i wzruszył ramionami. - brzmi ... spoko.

miss.

-Serio? - nic na siłę... więc się musi zapytać.

candace

- serio, serio. - powiedział z takim uśmiechem na ustach.

miss.

Od razu sie ucieszyła. I cmoknęła go w polika w podziękowaniu.

candace

A to dzisiaj mają tą podróż. Więc Dan wstał wcześnie, załatwił sobie wolne w pracy, nie wnikam jakim cudem i teraz coś tam robił. Tzn biegał po domu i wszystko przewracał po drodze.
I powiedzmy, że przeszedł już ten swój najgorszy okres nie-brania. A teraz go nosi na wszystkie strony i musi coś robić, żeby nie mysleć o dragach, bo stopniowo zmniejszył dawkę metadonu.

miss.

Ania biegała w druga stronę tak, że co chwilę na siebie wpadali. I pakowała torby.

candace

A jak tak co chwila na siebie wpadali, to Dan wybuchał śmiechem i miał dzisiaj wyjątkowo dobry humor.
W końcu się spakował, ale nie miał jakiegoś dużego bagażu, czy coś.
A teraz siedział i czekał na Anię, a w myślach notował sobie wszystkie rzeczy które zabrał na podróż. Na szczęście niczego, chyba, nie zapomniał.