kiedyś Cecyli, a teraz ANI

Arno

Wszedł do jej pokoju i spojrzał na nią.

miss.

- no co? - cała ta sytuacja zaczynała ją irytować. Usiadła na fotelu i zcazęła oglądać swoje paznokcie xd

Masełko

[dzięki, wzajemnie

tak, rządzi..]

Wzięła sobie ciasteczko od Anni-Nie chcę mieć z nim nic wspólnego.-odparła z niesmakiem-Znali, faktycznie. lipa

miss.

Takia młoda a takia wredna xd to chyba rodzinne u Lindów xd
- A tak właściwie to kim on jest? Bo z tego co pamiętam to Ruda chwaliła się w domu, że spotykała się z lekarzem i dwoma modelami. I co to któryś z nich? - zrobiła dziwną minę - Nie sądzę. Chyba że to jakiś tylko "znajomy", ale biedaczek sie zadużył a Cecylia sie nim bawiła. To normalne u niej. - usiała po turecku na łózku i zaczeła maltretować poduszkę.

Arno

- Gdy zadzwoniłem do Ciebie usłyszałem coś dziwnego, a Ty się rozłączyłaś...Dzwoniłaś do mnie...Zobaczyłem, że skądś wróciłaś samochodem i postanowiłem się udać do Ciebie... stał oparty o ścianę; ubrany w koszulę i dżinsy zmęczony całym dniem patrzył na podobnie wyglądającą Cecylię.

miss.

- A czy to ważne gdzie byłam? Wydaje mi sie że nie - uśmiechneła sie, ale nie tak jak zawsze, tym razem nie był to symatyczne radosny uśmiech.

candace

- Biedaczek - powtórzyła flegmatycznie i ziewnęła.

Masełko

-Na modela to on nie wygląda.-zaczęła bawić się swoimi włosami.

candace

Chris zaśmiała się i spojrzała na siostrę - Szczerość górą - powiedziała i mrugnęła do niej.

Arno

Siadł na jej łóżku, splótł ręce patrząc na nią i odetchnął.
- Dla mnie?...W zasadzie nie ważne...w każdym razie nie myśl , że chce Cię kontrolować, po prostu się o Ciebie martwiłem...wyglądasz na zmęczoną...a ja pomyślałem, że chętnie do Ciebie wpadne... bo spotkanie z Tobą jest lepsze od siedzenia pod domem... i nie tylko...

miss.

Westchnęła
- Czy ty nic nie rozumiesz? Ja skończyłam z NY, albo inaczej. Robie wszystko żeby z nim skończyć, a ty mi nie pozwalasz zrobić tego do końca. Przeprowadziłam sie do jakieś dziury, zmieniłam numer telefonu, zerwałam kontakty z ludźmi którzy wiele dla mnie znaczyli i musiałeś pojawić się ty. Jakgdyby nic przychodzisz tu dzień w dzień i myslisz że jest dobrze. - czy ktoś mówił że kontakty z nią są proste? chyba nie. Wstała i podeszła do okna.

Arno

- Jak sobie chcesz...widze, że nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego... w takim razie do zobaczenia...ale pamiętaj, ze mną nawet jeśli bardzo będziesz chciała nie zerwiesz do końca kontaktów...w końcu jesteśmy sąsiadami, a teraz pozwól...
[nar] Gdy Mason wypowiedział te słowa wyszedł z pokoju Rudej i jak gdyby nigdy nic zszedł do dziewczyn i się przysiadł; obok niego siedziała Christina. [/nar]

Masełko

-Cholera czy ty nigdy nie przestaniesz?-miała zamiar mu wygadać całą prawdę, kurdee.. miała ochotę go uderzyć-Czy ty nie rozumiesz? Do cholery przecież zachowujesz się jak skretyniały bałwan. Narzucasz się wszystkim, przysiadasz się do nas jak gdyby nigdy nic. Może poprostu ładniej było by zapytać? Do cholery! jesteś wszędzie. Nie rozumiesz że mamy cię gdzieś. Jeśli nie zmienisz swojego zachowania to będzie źle- mówiła to szybko i zwięźnie. Gestykulowała strasznie. Kiedy wkońcu skończyła spojrzała na niego wyczekująco. Oczyma pełnymi złości.

candace

W czasie gdy jej siostra nadawała jak zwariowana i nieźle wkurzona - Chris otworzyła usta, ale szybko je zamknęła. Przypatrywała sie dokładnie całej "rozmowie" i zaczęłą sztucznie usmiechac na rozluźnienie nastroju.
- Emmm, może herbaty? Anni, moge zrobić? Mojej siostrze napewno zaschło w gardle. - wstała szybko z kanapy i udała sie do kuchni w celu zrobienia herbat.
[powiedzmy, ze juz wszystko inne do picia wysuszyłyśmy

]

miss.

- Chris, wiesz... ja Ci pomoge. Bo schowałam cukier w innym miejścu niz zawsze - równie szybko wyszła i poszła do kuchni.

A Ruda została u siebie i wreszcie miała święty spokój.

Masełko

Ona złapała się za głowę, fakt. przesadziła. Poszła za dziewczynami do kuchni bez słowa usiadła na taborecie

Arno

Mason siedział samotnie na kanapie... z jednej strony Andrea miała rację; czuł się trochę podle...

candace

- A kysz! Gdzież za nami przylazła ty krzykaczko - powiedziała to pół-szeptem i zaśmiała sie deliktanie. Zaczęła wyciągać jakieś kubki z szafki.

Masełko

Spojrzała na nią z przekąsem. Wybaczcie, no ale musiałam. Nie wkurza Was? Niech trochę pomyśli nad swoim zachowaniem i potem możemy normalnie gadać-zastanowiła się trochę.-[i]W końcu jeśli ktoś krzyknie raz, a porządnie będzie bez problemu

candace

- Praktycznie, to racja. Ale nienawidzę kłótni... - odpowiedziała i spojrzała na siostrę.

Masełko

-Ja też nie, ale wkońcu ktoś musiał to zrobić, na Ciebie nie mogłam liczyć.

candace

Chris przewróciła oczami. - Ja nie jestem taka kłótliwa jak ty... - mruknęła i dodała: - No ale skończmy już ten temat. Postanowiła i zaczęła zalewać gorącym wrzątkiem herbaty.

Arno

Masełko

Spojrzała na nią dziwacznie-Najlepiej wracajmy do domu. Nie przyszło ci do głowy z Annia nie ma ochoty się dalej z nami urzerać? a pozatym nie jestem w nastroju-złapała się za brzuch. Ach, te kobiety.

candace

- Przyszlo mi to juz dawno do glowy. - powiedziała i spojrzała na Anne - To my już będziemy wracać do domu - uśmiechnęła się i poczęstowała dziewczyny herbatami, a sama wyszła z kuchni po drodze minęła Masona.

[Mr. Lynette Scavo - facet, czepiasz się.]