Sala chorych 1

Granmor

-Kiedy? Powiedz mi. Kiedy byłam nieodpowiedzialna? - przyszedł się kłócić. Powinni pójść na sesję sado maso. By go pieprz..... pejczem to by mu się odechciało. xDDDDDD

Future Lover

-To twoje głupie kłócenie się! Kłócisz się o wszystko i wychodzi na to, ze to mnie przy tobie nie ma. A to wszystko przez ciebie, bo ciągle mnie odpychasz!-Ale go wkurzyła.

Granmor

Julie westchnęła tylko. -Jestem mroczna i pokręcona. Nic z tym nie zrobię. - machnęła do niego. -Kam hir.

Future Lover

Podszedł do niej ale i tak był wkurwiony. Może zaraz się to rozładuje wszystko.l

Granmor

-Poradzimy sobie, i jestem pewna, że ten nowotwór to kolejna bujda. Nie wiem jak według Ciebie, ale ja myślę, że nasz limit katastrof na ten rok się skończył. - posłała mu ładny uśmiech.

Future Lover

Przytulił się do niej. I troche głupio bo już oddał artykuł do wydrukowania.
-Obiecaj mi, że już nie będziesz sie tak kłócić.-A tak, żeby mieć jakąś gwarancje na jutro.

Granmor

haha xD

-Nie będę bez powodu. - odpowiedziała. -A teraz idź przeprosić Jamesa. - dopowiedziała, chociaż była pewna że nawet jeśli przeprosi, to jakoś marnie. Znała swojego męża. xD

Future Lover

-Nie będe go przepraszał, należało mu się.-Chociaż James pewnie już sobie pojechał, bo stwierdził, że nastąpi konfrontacja a potem jakiś sex sex sex xD

Granmor

-A co zrobił? - wiedziała że nic, ale chciała poznać jego motywacje. xD

Future Lover

-Przylazł i się przez niego pokłóciliśmy.-I dobrze mu tak, że krew poleciała, tak. xD

Granmor

[color=green]-O Jezu, przylazł bo jest moim wielkim przyjacielem i się martwić. A się pokłóciliśmy bo byłeś dziwny po pracy. Ja nie wiem co tam robiłeś, bo wcześniej było normalnie - no ale tak czy siak, to nie James był problemem. Ale dobra już. Nieważne. J i tak zostaje w mieście, wiec lepiej się naucz z nim żyć. - fakt dokonany. xD

Future Lover

Nigdy w życiu.
-No dobra już, dobra. Nieważne.

Granmor

Glenn leży po ciężkiej operacji. Ledwo żyje.
Na salę wchodzi Julie. -Dobra, kończę. law ja. - rozłącza się z rozmowy z mężem i siada przy łóżku. Wtedy telefon dzwoni drugi raz.

-Halo?
-Warto było wracać? By przyjaciel Twojego męża leżał pod maszyną? Powiedz mi Julie, będziesz pilnować go cały czas? A co jeżeli przetnę przewody?
-Po prostu, powiedz mi czego chcesz a to zrobię.
-Biedna Julie, prosi o litość. Zawsze wszyscy muszą żyć w Twoim cieniu, który jest tak wielki prawda. Myślisz że dlaczego Hadley nie żyje, dziwko? Hm? HM?! Ty go zabiłaś.
- -Pierdolisz głupoty. - Julie się rozłączyła.