CO BYŁO WCZEŚNIEJ?

Jazine

- Owszem, lubię pana poglądy na temat medycyny.

Sahem

Czyli jednak wykład...
Ale nie zapamiętałby jej wśród setki słuchaczy, na których i tak nigdy nie zwracał uwagi. To musiało być coś, co zasługiwało na jego uwagę.
- Lubisz moje poglądy? - no, no, no.. Coraz bardziej go zaciekawiała.

Jazine

- Jestem lekarzem, lubię trudne przypadki podobnie jak i trudne osoby - uśmiechnęła się lekko i przewróciła kartkę w książce.

Sahem

- Ja lubię tylko trudne przypadki, pacjenci to trzeciorzędna sprawa - uśmiechnął się do niej, po czym upił kolejny łyk kawy.

Jazine

- Nie mówiłam o pacjentach... - nie sądziła, że kiedykolwiek się do niej uśmiechnie. Do tej pory uważała go za samolubnego gbura, jednak opinia na jego temat wciąż się tworzyła. Tym razem pozytywna.

Sahem

Trzeba pamiętać, że wszelkie pozytywne opinie o House'sie upadają zarówno szybko, jak powstały.
- Kto w takim razie według ciebie jest trudną osobą? - nadal próbował sobie przypomnieć skąd ją zna...

Jazine

- Pan... Jednak to pozytywna cecha. Jak powiedziałam, lubię trudne osoby - zaakcentowała słowo "lubię"

Sahem

- Mów mi Greg - odparł krótko. Coś go w tej dziewczynie intrygowało. A to oznaczało zwiększone badania na jej temat. Musiał się dowiedzieć co...

Jazine

Uśmiechnęła się.
Chciała przełamać ciężkość Grega, doprowadzić do tego, że któregoś dnia przyjdzie do pracy a on wreszcie uściśnie jej dłoń.

Sahem

Ale mu w głowie było tylko jedno. I z całą pewnością nie było to ręka Mary...
No cóż.
Dopił kawę i wycelował kubkiem w kosz. Trafił.
- Za trzy punkty!

Jazine

Obserwowała kubek, przez chwilę utkwiła wzrok w podłodze.

Future Lover

Odpoczywała po jakiejś operacji.

Future Lover

Wykonała jeden telefon. Telefon który miał uśmiercić kogoś na wisteria lane.

Jazine

Wstała i udała się na oddział położniczy. Przez dłuższą chwilę obserwowała noworodki.

Kamila

Ja jakoś zgubiłam moją panią doktor, więc ona była przy pacjencie jakimś, o.

Sahem

A House postanowił iść na zewnątrz i pooddychać świeżym powietrzem i uciec od "zwykłych" pacjentów.

Arno

A tam Chloe zaszła go od tyłu.
- W końcu się pojawiłeś. - powiedziała stojąc za nim.

Sahem

/przed szpitalem? xP House wyszedl na zewnatrz w sensie ze opuscil budynek xD

Arno

/Tak, przed szpitalem. Razz

- Słuchaj ja teraz wychodzę na jakiś czas, potem porozmawiamy... - poklepała go z uśmiechem na twarzy i wróciła do budynku, po czym zdjęła z siebie kitel i wyszła przed budynek, wsiadła do samochodu i odjechała.

[wyjeżdża : Chloe]

Kamila

Poszła potem do noworodków, gdzie widziała przy szybie Mary. - Straciłaś kiedyś dziecko ? - spytała z taką typową u niej troską.

Sahem

Czy ona go POKLEPAŁA?! Poklepała GREGORY'EGO HOUSE'A?!
Już wiedział, że jej nie polubi.
Skierował się jeszcze dalej, na jakąś ławkę, na której usiadł i wyciągnął iPod'a.

Jazine

- Nie, skądże - odparła lekko zdezorientowana - Lubię obserwować te maluchy...

Kamila

- Tak, one są takie słodkie, niewinne, bezbronne i urocze. Też je lubię, ale ostatnio często chorują niemowlęta. Starasz się z mężem o dziecko pewnie... - ona tak właśnie sądziła i przy okazji smutno jej było, że ona nie ma nikogo.

Jazine

- Odkąd zaczęłam staż w Chicago, z nikim się nie spotykałam. Ta praca pochłania na tyle, że często brakuje Ci czasu dla samego siebie, nie mówiąc już o partnerze.

Kamila

- Wiem coś o tym. Zawsze zastanawiałam się, dlaczego my, lekarze wybraliśmy właśnie medycynę. Ja ze względów osobistych, a ty ? - może fascynowała ją medycyna, czy coś.