CO BYŁO WCZEŚNIEJ?

Granmor

Chyba nie muszę mówić co mu się stało xD. Padł na ziemię, e,chwilowo sparaliżony.
A ona już widzi świało.

Seniorita-Qabi

Podbiegła do Lisy i zaczęła do niej mówić-Pomóżcie jej

Sahem

Widząc odlatującego Jack'a Rex rzucił się do ratowania Lisy.
- Zatrzymanie akcji serca! - w tym momencie pielęgniarka zaczęłaby ustawiać maszynę, ale nie w tym przypadku. Mężczyzna nie widząc innej możliwości zabrał się za masaż serca.

Granmor

Jack ostatkiem sił powiedział.-Nawet jak ją uratujesz, ja wrócę. Aż w końcu ją zabiję.

Seniorita-Qabi

Gabi zapłakana zaczęła kopać leżącego Jacka

Sahem

W tym momencie do sali wpadła przerażona pielęgniarka.
- Elektrowstrząsy! - krzyknął w jej stronę, zdezorientowana kobieta dopiero po chwili podbiegła do maszyny usiłując ją ustawić. Chwilę później Lisa dostała serię elektrowstrząsów.

Granmor

**Po jakimś czasie**

Akcja serca u kobiety wróciła, oddycha cięzko ale miarowo. Chyba już po wszystkim.
Blore patrzy na Rexa-Jesteś bohaterem. - zauważył.-Gdyby nie Ty..

Seniorita-Qabi

-Lisa!-podbiegła do niej i złapała ją za rękę-Dziękuje Rex, za to że ją uratowałeś

Sahem

- Przysięga Hipokratesa, pamiętasz? - otarł pot z czoła - Trzeba zadzwonić na policję, żeby zabrali tego tu - wskazał głową na Jack'a leżącego na podłodze - Gaby, to zrobiłby każdy lekarz - uśmiechnął się do kobiety - Ciekaw jestem tylko, czego on chciał - znów spojrzał na sparaliżowanego Jack'a.

Seniorita-Qabi

Chciał ją zabić-złapała Rexa za ręce i zemdlała

Sahem

Nie spodziewał się, że Gaby zemdleje. Nikt się chyba tego nie spodziewał. Dobrze, że stała obok niego. Złapał ją chroniąc przed upadkiem.
- Dzieje się w tym szpitalu... - powiedział zaraz po tym, jak położył Gabrielle w fotelu dla odwiedzających - Siostro, proszę przynieść krople - pielęgniarka skinęła tylko głową i wybiegła z pokoju.

Seniorita-Qabi

Po podaniu kropel Gabi się ocknęła-Zemdlałam?-zapytała i chwyciła się za brzuch

Sahem

- Zemdlałaś, ale jest już wszystko w porządku - uśmiechnął się - Źle się czujesz? - zauważył, że Gaby łapie się za brzuch - Może coś zjadłaś? - mylić ciążę z bólem żołądka, no, ale nie jest przecież ginekologiem, tylko chirurgiem...

[powiedzmy, ze jacka zabrali, bo nie moze tak lezec Razz

]

Seniorita-Qabi

-Nie nic mi nie jest-uśmiechnęła się-To tylko ciąża-zaśmiała się ironicznie

Sahem

- Ciąża? - dawno nie rozmawiał z Bree, więc może dlatego fakt ten gdzieś mu przemknął - Może chcesz szklankę wody? - zaproponował

Seniorita-Qabi

-No tak ciąża, w dodatku niechciana-powiedziała-tak poproszę-dodała

Sahem

Wyszedł na chwilę na korytarz, by przynieść Gabrielle szklankę wody z tego baniaka [czy jak to tam sie zwie Razz

].
- Proszę - podał szklankę kobiecie. Nie powiedział już nic więcej. Milczał patrząc na leżącą Lisę.

Seniorita-Qabi

-Dziękuję-uśmiechnęła się-Jak tam Bree, dawno jej nie widziałam?-zapytała

Sahem

- Ostatnio jest jakaś nieobecna - westchnął - Jak zwykle perfekcyjna - dodał ze smutkiem - Do bólu - uśmiechnął się sztucznie

Seniorita-Qabi

-Nasza kochana Bree, zawsze taka perfekcyjna w ukrywaniu uczuć-palnęła, ale wiedziała że nie powinna tak mówić

Sahem

- Masz rację... - rozmowa zaczynała schodzić na temat, którego Bree prosiła unikać. Nie powie Gaby, że się rozwodzą, ale porozmawiać o kłopotach chyba może?

Seniorita-Qabi

-Mam nadzieję że uporacie sie z problemami i bedziecie tworzyć nadal udane małżeństwo-powiedziała i napiła się

Sahem

Udane małżeństwo. W tej chwili już sobie tego nie wyobrażał. Dla niego jedynym rozwiązaniem był rozwód.
- Carlos wie już, że będzie ojcem? -ojcem... Ten wyraz też stawał się dla niego obcy.

Seniorita-Qabi

-Wie i cieszy się z tego-powiedziała zdenerwowana

Sahem

- Dzieci to obowiązek, ale i wspaniała zmiana w życiu - uśmiechnął się. Przypomniał sobie, kiedy urodził się Andrew. Bree była jeszcze wtedy roztrzepana i "normalna". Nie wiedział dlaczego wszystko się zmieniło...