Izba przyjęć

Sahem · Wysłany: Nie 21:44, 28 Mar 2010 Temat postu:

- Karen wyjechała do ciotki - skłamał - Ale może wybralibyśmy się dzisiaj na piwo, co? Jak za dawnych, dobrych czasów? - unikał tego podania adresu, jak ognia - Mam wolny wieczór, bo Karen, jak już mówiłem nie ma - uśmiechnął się.

Viktor · Wysłany: Nie 21:47, 28 Mar 2010 Temat postu:

Coś mu tu śmierdziało
- Nie przepadam ostatnio za barami, kupimy piwko i wypijemy je w twoim nowym domu. Musisz się pochwalić swoja nowa chałupą. -klepną go w ramię

Sahem · Wysłany: Nie 21:55, 28 Mar 2010 Temat postu:

- Jasne... - no i się nie udało. A brnięcie dalej mogłoby ich zdradzić.
- To dzisiaj o 20?

Viktor · Wysłany: Nie 21:57, 28 Mar 2010 Temat postu:

- Ok, to gdzie się spotykamy?

Sahem · Wysłany: Pon 16:11, 29 Mar 2010 Temat postu:

- U mnie... - zatrzymał się - X - podał adres. Musiał, bo to byłoby naprawdę podejrzane.
- A teraz przepraszam, mam operację za kwadrans - nie miał, ale musiał zadzwonić do Karen i powiedzieć, że Pete przyjechał.

Viktor · Wysłany: Pon 16:35, 29 Mar 2010 Temat postu:

- Super! W takim razie do zobaczenia. - i poszedł sobie

Sahem · Wysłany: Pon 19:06, 29 Mar 2010 Temat postu:

Cholera!
Gdy tylko Pete zniknął za drzwiami pobiegł do jakiejś pustej sali i zadzwonił do Karen.
Victor - nie będziemy chyba tej rozmowy telefonicznej przeprowadzać, bo i tak wiesz o co chodzi xP

Viktor · Wysłany: Pon 20:27, 29 Mar 2010 Temat postu:

tak wiem xDDDDDDDDDDD

Viktor

Tu Baśkę przywieźli, spała.

Sahem

Kazał ją przypiąć do łóżka jako pacjentkę, która może być niebezpieczna.
No i oficjalnie został jej lekarzem.

Future Lover

Przynieśli go tutaj. Był strasznie poturbowany i pobity, bo wdał się w bójkę w końcu! Ale nie był pod wpływem alkoholu. Thank god!

Sahem

[nar]Spokój na izbie przerwali ratownicy wiozący nieprzytomną Shannon.[/nar]

Granmor

Tutaj chyba jeszcze może wejść co nie? Dopiero na salę operacyjną i tamte "rejony" nie. No to jakby co to obserwuje, a jak nie może to za drzwiami. [Tyle lat GA, a ja mam wątpliwości XDDD]

Sahem

[nar]Dość szybko do dziewczyny podbiegł jakiś młody lekarz.
- Kobieta, około 30 lat, po wypadku samochodowym - relacjonował ratownik, gdy podpinano Shannon do aparatury medycznej - Ciężkie obrażenia wewnętrzne, nie odpowiada na bodźce zewnętrzne, brak jakichkolwiek... - ale nie zdążył dokończyć, bo na ekranie jednego z monitorów pojawiła się prosta linia, a harmider panujący w pokoju zakłócił głośny jednostajny pisk...[/nar]

Sahem

[nar]- Ładuj do dwustu! - krzyknął jakiś młody stażysta. Chwilę później obraz na ekranie rozmywa się na biało.[/nar]

Sahem

[przelotem]

Wpadła na izbę jak ogień. Podbiegła do dyżurki pielęgniarek ciągnąć za sobą walizkę na kółkach.
- Chciałabym się dowiedzieć gdzie leży Shannon Rutherford - pisałem kiedyś, że kocham angielski akcent. Taki jak ma doktor O'Hara z Nurse Jackie? Nie? No to piszę teraz. Taki akcent ma Grace.
Gdy się dowiedziała skierowała się do odpowiedniej sali.

Sahem

*retrospekcja z piątku wieczorem*

Przywieźli tu nieprzytomną Bailey.
Zrobili jej prześwietlenie, rezonans i... niczego nie wykryli. Udało im się obudzić pacjentkę dopiero po pewnym czasie.
- Jestem dr Stofford - przedstawił się zdezorientowanej kobiecie - Przewróciła się pani w parku - zaświecił jej światełkiem w oczy.
Miranda próbowała zasłonić się przed drażniącym światłem.
- Jest pani w szpitalu, na szczęście skończyło się na kilku siniakach, więc zaraz panią wypiszemy
Czy on powiedział "szpitalu"?!
Powoli wracała jej świadomość. Trochę kręciło jej się jeszcze w głowie, ale była na tyle świadoma, by wpaść w panikę.
- Nie! Ja muszę stąd wyjść! Natychmiast! - zerwała się z łóżka.
Reakcja pacjentki była nad wyraz interesująca, choć nie twierdzę, zaskoczyła go.
- Zaraz panią wypiszemy
- Wychodzę i żadna siła mnie tu nie zatrzyma! - krzyknęła, po czym odepchnęła Gordona i wybiegła z izby.
Dysząc ciężko oparła się o zewnętrzną ścianę budynku.
Powoli opadła na ziemię. Wszystko wróciło. Broń, śmierć, krew... Nie, nie chciała znów tego przeżywać.
Siedziała tak chwilę na zimnym betonie.
Ochłonęła w końcu. Nikt jej nie widział. Otarła łzy z oczy i z resztkami godności odeszła w kierunku mieszkania.

[wychodzi]

Viktor

Weszła pewnym szybkim krokiem i zaczepiła pierwszą z brzegu pielęgniarkę.
- Wezwij dr Stofforda! - rozkazała, a kiedy młoda kobieta chciała zapytać o co chodzi dodała szybko - Now!

Sahem

[wchodzi]

Pielęgniarka powiedziała mu, że jakaś kobieta musi natychmiast się z nim widzieć.
Spodziewał się pacjentki, czy czegoś w tym stylu. Znaczy się kogoś.
- Karen... Co ty tu robisz? - zapytał zaskoczony podchodząc do żony.

Viktor

- Gordon! Coś jest ze mną nie tak! - tajemnicza bestia xD

Sahem

Mu to mówi? Mieszkają razem tyle lat. Zdążył zauważyć.
- Nie rozumiem - postanowił, że się jednak dowie. Może nie chodzi o to, o co mu.

Viktor

Przewróciła oczami i westchnęła
- Chodźmy w jakieś ustronne miejsce, nie chcę żeby całe miasto wiedziało. - powiedziała cicho

Sahem

Kiwnął głową, po czym się rozejrzał. Zatrzymał wzrok na pustym pokoju zabiegowym.
Pociągnął tam żonę.
- Tu nikt nie będzie nam przeszkadzał

Viktor

- No dobrze... krzątałam się w kuchni i nagle poczułam nagłe zmiany temperatury, zrobiło mi się bardzo gorąco, zupełnie jak bym była wybuchającym wulkanem, a potem to przeszło i znów wróciło! Gordon ja nigdy czegoś takiego nie czułam co to może być?!

Sahem

Nagłe ataki gorąca? A później ich szybkie odejście?
Myślał, że Karen ma to już za sobą...
Nie, nie mógł jej tego powiedzieć.
- Powinnaś zobaczyć się z lekarzem, ale nie sądzę, żeby to było coś groźnego - niech jej to powie jakaś inna osoba.