Korytarze

Future Lover

Skrzywił się nieco na ten widok.
-Możesz ją zatrzymać.-Pokiwał głową. No właśnie, teraz byłoby bardzo miło gdyby poszła po ten raport, ale skoro już zagadała...
-Niecały dzień.

Arno

- Oh, excusez-moi... - zrobiła minę zbitego psa, ale stwierdziła, że skoro już postanowił jej użyczyć chusteczki, to mogła jej użyć... - Więc jak się Panu podoba? - uniosła brew i poprawiła swój fartuch, a jej ID zadyndało mu przed oczami.

Future Lover

-Szczerze?-Uniósł brwi.
-Wcale. Małe miasteczka są przerażające.-Zwłaszcza to konkretne. Słyszał co się tutaj działo, Ver mu opowiadała. No i ten Joker... Nigdy go nie złapali.

Arno

- Tu się z Panem zgodzę...No ale cóż, czasami przez różne okoliczności w życiu jesteśmy zmuszeni trafić do takich miejsc jak to... - stwierdziła i powoli schowała złożoną chusteczkę z inicjałami do swojej kieszeni w fartuchu.
- Je languis de Paris.

Future Lover

-Taak, to świetne miejsce.-Uśmiechnął się sztucznie.
-A więc jeżeli chodzi o raport...-Delikatnie zmienił temat.

Arno

- Ah, kompletnie o nim zapomniałam. - uśmiechnęła się pod nosem.
- A mogę zobaczyć jakieś ID? - zapytała unosząc brwi i patrząc mu w oczy.

Future Lover

-ID?-No tak. Nie było z nim Ver. Ona albo miała znajomości, albo tak miażdżyła rozmówce, że w końcu robił to czego ona chciała. No cóż. Nie może zawieść tej suki, bo nie wypłaci mu pensji za dwa ostatnie miesiące.
-Zostawiłem... W domu. Tak się składa, że strasznie mi się spieszy...

Arno

Wahała się, przecież nie może wydać byle komu takich dokumentów. Da mu kopię.
- Rozumiem...Wydam go Panu pod jednym warunkiem.

Future Lover

-Merde...-Mruknął jak to miał w zwyczaju.
-Słucham.-No bo w sumie to nie może być nic poważnego. Troche się zdenerwował i to było widać.

Arno

- Będę musiała zobaczyć to ID. - uśmiechnęła się.

Future Lover

Westchnął głośno. No i pokazał jej jakąś legitymację. Fransua Garrel, należy do firmy detektywistycznej Marlene Parlo & Partners czy coś takiego. Był już na prawde podirytowany, bo musiało się okazać, że nie jest jakimś superzajebistym detektywem tylko podwładnym Marlene.

Arno

- Myślałam, że wspominał Pan coś o tym, że zostawił Pan je w domu, Panie François. - uśmiechnęła się zabawnie i pokiwała głową, teraz może mu już go wydać.

Future Lover

-Widocznie jestem kłamcą.-Uśmiechnął się sztucznie. Wreszcie dostanie ten raport i sie stąd zabierze.

Arno

- Jesteś też gentlemenem. - stwierdziła.
- No ale dobrze, do rzeczy... - stwierdziła i wolnym krokiem ruszyła wzdłuż korytarza, ramię w ramię z François.
- Będziemy musieli chwilę poszperać, żeby to znaleźć.

Future Lover

Poszperać? To chyba jakiś koszmarny żart.
-Macie tutaj aż taki nieporządek? W Paryżu by to nie przeszło.

Arno

- Nie bierz tego do siebie, François, ale, że tak się wyrażę : nie czekamy tutaj całymi dniami aż pojawisz się w poszukiwaniu konkretnego raportu. - puściła mu oczko i dalej szli wzdłuż korytarza.
- Nie mamy nieporządku, po prostu mamy dużo dokumentów, to chyba oczywiste.

Future Lover

-Bien, w takim razie, bardzo zależy mi na czasie. Z naciskiem na bardzo.-Podrapał się po podbródku. Wszyscy są tutaj tacy nieuprzejmi, no!

Arno

- Skoro aż tak bardzo Ci zależy...To powiedzmy, że dla Ciebie zrobię wyjątek. - uśmiechnęła się.
- Wszystkie papiery są w archiwum. Zresztą, możesz mi towarzyszyć.

Future Lover

Pokręcił głową. No ale skoro to ma przyspieszyć poszukiwania...
-Prowadź, ma cherie.

Arno

Kilkanaście minut później znów szli wzdłuż korytarzy.
- Wszystkie "świeże" papiery są zawsze w głównym skrzydle, dopiero pod koniec tygodnia są umieszczane w archiwum i segregowane. W tym wypadku, to czego szukamy będzie w biurze eksperta medycyny sądowej, który zajmuje się autopsjami, akurat w tym szpitalu... - przewróciła oczami, nawet jeśli denaci wcześniej nie byli pacjentami w szpitalu, to i tak przywożono ich tutaj na autopsje, aż ciarki przeszły jej po karku.

Future Lover

-Kroiłaś kiedyś martwego człowieka?-Zapytał z ciekawości i z błyskiem w oku. On chyba nigdy jeszcze w ogóle nie widział trupa, ale chciał zagrać takiego twardziela. Takiego twardziela jak Veronica.

Arno

- Niestety zdarzyło się. - spojrzała na niego i uśmiechnęła się delikatnie, ledwo było widać ten uśmiech.
- Ale zdecydowanie wolę kroić żywych. - puściła mu oczko... - A Ty?

Future Lover

-Nie. Ale martwi ludzie to część mojej pracy.-Oczywiście, oczywiście. Zazwyczaj śledził jakichś żonatych, bogatych biznesmenów, którzy uwielbiali skoki w bok. To jego pierwsza 'poważna' sprawa.

Arno

- Mówisz? Jakieś ciekawe, specyficzne przypadki, niczym wyjęte z serialu? - uniosła brwi i wyszczerzyła się z zaciekawieniem.

Future Lover

-Zazwyczaj.-Pewnie tak szli i szli i szli.
-To ciekawy zawód. Niebezpieczny ale ciekawy.-Też się uśmiechnął, ale z niego pan detektyw! Szkoda tylko, że Veronica zabroniła nosić mu broń.