Bar

miss.

Carter poznawał miasteczko od tej "imprezowej" strony... albo inaczej. Musiał zapić pierwsze, nie najlepsze wrażenie.
A dobra szkocka nie jest zła.

candace

[przyszła Jennifer]
Siedzi i sączy cosmopolitan.

Naomi/Missy

[dochodzi Jack]
I siada obok niej. - Cześć, nic się nie zmieniłaś, piękna, jak zwykle. - rzucił jej komplementa na początek.

candace

Spojrzała na niego i podniosła brwi.
- Hej, coś się stało? - no, to wszystko była dziwne. Nawet bardzo.

Naomi/Missy

- Nic, po prostu reaguję tak, jak każdy facet, który wyszedłszy z więzienia zobaczy piękną kobietę. Jeszcze w dodatku swoją przyjaciółkę sprzed kilku lat. Jesteśmy jeszcze przyjaciółmi, prawda ? - w tym momencie zawołał kelnera i zamówił sobie whisky z lodem.

candace

Wydała z siebie takie 'mhm'.
- Wiele się zmieniło w twoim życiu, co, Jack? - napiła się drinka.

Naomi/Missy

- Taak, straciłem wszystko, co miałem. Miłość, żonę, dobre słowo i... chyba też przyjaciółkę. Jestem pewien, że zdrużyłaś się z Bellą na tyle, że jak stanę do ciebie tyłem to wbijesz mi nóż w plecy. - napił się. - Właśnie, a co u Belli ? Mam szansę ją odzyskać ? - tu odwrócił wzrok, bo już znał jej odpowiedź. I ta odpowiedź nie zadowalała go.

candace

- Chciałam Ci przypomnieć, że przyjacielem jest ktoś z kim sie utrzymuje kontakt.. - spojrzała na niego ponownie.
- Co do Belli.. to chyba jej się powinieneś spytać - wypiła już tego drinka.
- Ale podejrzewam, że jesteś na tyle inteligentny, że sam możesz sobie wyliczyć szanse powrotu, hm?

/jest juz wieczór następnego dnia, ale nie mamy jak inaczej grać w sumie xd

Naomi/Missy

/nie zwracajmy uwagi na czas, tylko odegrajmy to, co w scenariuszu jest dla nas zaplanowane Razz

- Nie mogłem korzystać z telefonu w więzieniu. - oczywiście skłamał. - A ona nie pozwoli mi wrócić, za dużo złego jej zrobiłem. - napił się. - Tyle że ja potrzebuję kobiety. - tak, jego problem tkwił w tym, że nie potrzebuje Belli, tylko kobiety, jakiejkolwiek. A Jennifer była pierwszą osobą, przed którą aż tak się otworzył.

candace

mhm. no nie wiem.

- Dowiedz się jakie są stawki w burdelach. - wciągnęła i przygryzła policzki ze złości. Tak, akurat, mhm, oczywiście, że nie mógł wykonywać telefonów w więzieniu. Oczywiiiiiiście.

Naomi/Missy

- W burdelu żony mi nie załatwią. - oczywiście kucharki i sprzątaczki, znaczy się.

candace

- Och, Jack... - pokręciła głową. - ..trzeba było o tym pomyśleć wcześniej.

Naomi/Missy

- Przed związaniem się z Bellą ? - zapytał, ale brzmiało to tak, jak "gdyby nie ona to nie poznałbym ciebie".

candace

- Właśnie, że gdy się z nią związałeś. - że niby, powinien sie lepiej zastanowić i, żeeee nie pieprzyć jej życia. Bo Bella jest delikatna, wrażliwa i dobra. I tak dalej itd.
- Co zrobisz z tym wszystkim? - ze sobą.

Naomi/Missy

- Nie wiem. Chcę skończyć z tym wszystkim. - w sensie zabić się.

candace

Zmrużyła oczy.
- Chyba źle zrozumiałam...? - że niby takie pytanie.

Naomi/Missy

- A co zrozumiałaś ? - to naprawdę dziwne, ale ucieszyła go jej reakcja.

Viktor

Basia siedziała sobie przy barze i chlała bo piciem tego nazwać nie można wóde... dlaczego? Z nudów!

Future Lover

Wszedł. Oczywiście bez makijażu etc. Usiadł obok Basi i po prostu... Tylko czekał aż go pozna! Czas na małe wspominanie, bo dawno się nie widzieli...

Viktor

Łyknęła sobie znów i odstawiła energicznie kieliszek na blat
- Ty?! - spojrzała na niego z niedowierzaniem
- Nieeee to chyba nie ty...

Future Lover

-Cóż, to ja...-Mrugnął do niej. Ech, uwielbiał tą szaloną kobiete.
-Wróciłem do miasta i....-Uniósł do góry niezdarnie opatrzoną rękę.
-Zobacz... Zobacz jak ci niewdzięczni ludzie mnie.. witają.

Viktor

- Jesteś diabłem. - no i wyszło na to że puszczała się z szatanem
- Po co znów tu jesteś, kogo chcesz zabić, albo ilu?

Future Lover

-Chcę....-Pokręcił nieco głową.
-Chcę znów zdobyć to miasto... Mhm.-Spojrzał jej głęboko w oczy.
-Pamiętasz jak wszyscy drżeli na sam odgłos... dziwnego... hm. Śmiechu?-Oczy aż mu się zapaliły... Czy coś. Świeciły! Jak jakieś neony.
-Oczywiście... Och... Wiem, wiem. Wiem, że chcesz mi.... pomóc, hm?

Viktor

- Zrobię wszystko czego zechcesz ale mam tylko jeden warunek! - napiła się
- Pytanie czy go spełnisz...

Future Lover

Czy jest dla niego coś niemożliwego? Raczej nie e e e e.
-Och, Barbaro...-Pocałował ją w dłoń.
-Dla ciebie.... po prostu. Wszystko.